Healer Girl – odcinek 1

Na ulicy do grupki dzieci podchodzi dziewczyna śpiewająca, że wszytko jest już dobrze, i leczy otartą nogę chłopca. Tym samym widz dowiaduje się, że w tym świecie istnieje coś takiego jak „uzdrawianie”. Rzeczona dziewczyna natomiast, Kana Fujii, okazuje się pierwszoklasistką, która właśnie rozpoczyna naukę na uzdrowicielkę i podąża na spotkanie z nowymi koleżankami, Reimi i Hibiki.

Okazuje się, że samo „uzdrawianie” jest trzecim rodzajem medycyny, obok zachodniej i wschodniej, opartym na głosie, który używa piosenki do leczenia chorób i ran oraz widzimy scenki z Kliniki Karasume, gdzie takież leczenie zachodzi. Poznajemy tutaj lekarkę Shoko, wielbicielkę egzotycznych alkoholi, oraz towarzyszącą jej w eskapadach pełnoprawną uzdrowicielkę i takoż lekarza Mistress Karasumę, mającą pieczę nad trójką dziewcząt. Dowiadujemy się też, że panienki, a zwłaszcza Kana, nie mają absolutnie prawa nikogo leczyć bez licencji – okazuje się, że nawet mała zmiana w linii melodycznej może sprawić, że leczenie nie będzie skuteczne, albo nawet coś gorszego! A poza tym można zostać wydaloną ze szkoły…

Następnie widz zostaje wrzucony w numer musicalowy, w trakcie którego dziewczęta zamiast się uczyć, rozmawiają, śpiewając o tym, dlaczego chcą zostać uzdrowicielkami i ujawniając niezdrową obsesję Reimi oraz poznajemy ich trening fizyczno-muzyczny (głównie fizyczny), któremu są poddawane, by sprostać wyzwaniu zostania uzdrowicielką.

Ostatnia część odcinka przyjmuje już ton bardziej dramatyczny, bowiem Kana zostaje postawiona przed wyborem, czy pomóc śpiewem pacjentce wbrew zaleceniom przełożonej, czy poradzić sobie w inny sposób. Dość powiedzieć, że dziewczyna radzi sobie i robi wrażenie zarówno na obu lekarkach, jak i dziewczętach, tym samym przypieczętowując swoją wyjątkowość.

Graficznie jest poprawnie pod tym względem, że postacie wyglądają sympatycznie, są ludzie na dalszym planie i kot oraz ładne miejskie tła, ale niestety miejscami widoczne deformacje rysunku całkowicie potrafią zmienić twarz czy też nawet całą postać. Nie ułatwia sprawy też dziwny design szat roboczych, które bardzo kontrastują z normalnym ubraniem czy mundurkiem. No i jeszcze należy wspomnieć o efektach w trakcie śpiewania, gdyż pominąwszy ruchy bohaterki rodem z vocaloidowego występu, pojawia się specjalna aura, która, jak się okazuje, dostępna jest nielicznym.

Dobra, jakkolwiek założenie fabularne mija się z rzeczywistą wiedzą medyczną o lata świetlne, to przyjmuję, że jest to jakaś alternatywna rzeczywistość, gdzie to może działać, tylko nie nazywa się „magią”. Mamy więc serię która udaje okruszki życia opowiadające o dziewczętach kształcących się na uzdrowicielki i pomagających ludziom, a tak naprawdę raczej pasującą do modelu stereotypowej serii idolkowej, gdzie główna bohaterka chce spełniać swoje marzenia, ale nie jest zbyt dobra z tzw. teorii.  Okazuje się jednak wyjątkowa ponieważ „ma duszę” (czyli pewne atrybuty, których nie mają jej towarzyszki). Nie mówię, że jest to złe, na razie jest miło, sympatycznie i błyszcząco, a bohaterki uważają, że są w musicalu, jednak fabularnie nie widzę tu zbyt wielkiego potencjału poza okruszkami i promocją medycyny „alternatywnej”…

Leave a comment for: "Healer Girl – odcinek 1"