Kawaii dake ja Nai Shikimori-san – odcinek 1

Ile razy w anime widzieliśmy dzielnego, męskiego bohatera chroniącego i wspierającego swoją ukochaną? Tym razem role się nieco odwracają. Izumi to chodzące nieszczęście i pechowiec. Nie mija dziesięć sekund, kiedy po wyjściu z domu pada jak postrzelony, przewróciwszy się o wystający z kamień (ciekawe co to za japoński Wiesio-san robił ten chodnik przed domem jego rodziny, ale zrobił zgodnie ze sztuką, czyli jak dla obcego). Jednak to nie jedyna wywrotka bohatera na drodze do szkoły. Pasmo nieszczęść kończy się jednak w momencie spotkania z piękną dziewczyną Izumiego, Shikimori. Parka jest zakochana w sobie po uszy, ale tym razem to ona musi chronić swojego chłopaka.

W przypadku tego tytułu nie trzeba się niczego domyślać. Mamy do czynienia z typowym odwróceniem klasycznych ról, a wydarzenia kręcą się wokół Shikimori co chwila wyciągającej swojego ukochanego z rozmaitych tarapatów. A to leci w jego kierunku gąbka do tablicy, a to samochód niemal go nie rozjeżdża, a to spada na niego szyld reklamowy. Nieszczęścia Izumiego nie kończą się jednak na tych zagrażających jego zdrowiu, ale polegają także na uciążliwościach w codziennym życiu do tego stopnia, że nawet kule do kręgli zdają się żyć własnym życiem, kiedy rzuca nimi Izumi. Shikimori to jego przeciwieństwo – piękna, wysportowana, dobra we wszystkim, co robi. I niemal zawsze na miejscu, kiedy ukochany wpada w tarapaty. Zakochani są jak para gołąbków, chociaż Izumi momentami czuje się zawstydzony tym, że stale trzeba go bronić. Czy wpłynie to negatywnie na związek? Raczej nie, gdyż jego dziewczyna prosi jedynie o to, aby przy niej zawsze był. Rzecz jasna, ta dwójka to nie cała obsada. O zgrozo, bohater ma oboje rodziców, a wokół parki kręcą się także serdeczni przyjaciele, z którymi po szkole wspólnie spędzają czas. Jak widać, mamy tutaj nieco inną koncepcję na szkolną komedię romantyczną. Wydarzenia z pierwszego odcinka wypadają dobrze w swoim gatunku, jednak niepokoi mnie jedna rzecz – co dalej. Motyw przewodni polegający na ciągłym bronieniu Izumiego, jeśli będzie ciągle powtarzany, szybko stanie się wtórny i nudny. Mam nadzieję, że autor miał jakiś pomysł na dalszy rozwój relacji pomiędzy postaciami i wydarzenia z codziennego życia, które nie będą układać widzów do snu zanim zakończy się odcinek.

Oprawa wizualna nie wyróżnia się niczym szczególnym. Projekty postaci nie zwracają uwagi kreską ani zróżnicowaniem. Na szczęście rysowane są starannie, nawet na drugim planie. Tła są przyzwoite, ale nic ponad to. Podobać się mogą sceny utrzymane w ciepłych barwach, podobnie jak animacje akrobatyki Shikimori czy gra w kręgle. Krótko mówiąc, mamy oprawę wizualną dość standardową dla tego gatunku anime. Podobnie wypada ścieżka dźwiękowa, która podkreśla nastrój scen, ale nie jest niczym, co zapadałoby w pamięć po zakończeniu odcinka.

Leave a comment for: "Kawaii dake ja Nai Shikimori-san – odcinek 1"