Koi wa Sekai Seifuku no Ato de – odcinek 2

Miłość kwitnie nawet w warunkach bojowych, ale trzeba uczciwie przyznać, że króciutkie schadzki w jakimś zakamarku pola bitwy Dobra ze Złem mogą pozostawiać niedosyt. Szczególnie w sytuacji, gdy w każdej chwili może je przerwać pojawienie się sojusznika lub… reporterki pragnącej przeprowadzić wywiad z bohaterskim Red Gelato. Jednak nie samym bohaterowaniem i złoczynieniem człowiek żyje – istnieje coś takiego jak czas wolny i można by się wtedy umówić, na przykład na randkę. Tak oto Fudou staje przed wyzwaniem, przy którym bledną wszelkie jego starcia z organizacją Gekko: musi wymyślić plan randki. Co prawda koleżanka z drużyny, Misaki, udziela mu zaskakująco dobrej rady (że nie ma idealnego planu i należy robić to, co się lubi), nie bierze jednak pod uwagę, że chłopakowi co nieco brakuje zarówno obycia z normami społecznymi, jak i zdrowego rozsądku. Nie zmienia to na szczęście faktu, że prawdziwe uczucie jest w stanie przezwyciężyć wszystkie przeszkody.

Tytuł „komedii romantycznej sezonu” zgarnie zapewne nowa odsłona Kaguya-sama wa Kokurasetai, ale fani gatunku zdecydowanie powinni przynajmniej rzucić okiem na omawianą tutaj pozycję. Koi wa Sekai Seifuku no Ato de pozostaje przeurocze, autentycznie zabawne, a przy tym zaskakująco przyjemne dla oka. Spora w tym zasługa tego, że nie męczy widza przeciąganiem żartów, ale nie tylko o to chodzi. Po pierwsze, bardzo dobrze równoważy sceny komiczne i romantyczne, w taki sposób, że oba te elementy uzupełniają się, zamiast ze sobą rywalizować. Po drugie, co przynajmniej dla mnie istotne, szanuje swoich bohaterów. Zarówno Fudou, jak i Desumi są oderwani od rzeczywistości granatem i kompletnie niedoświadczeni w sprawach sercowych, więc łatwo byłoby z nich zrobić parę irytujących idiotów. Tymczasem nic takiego nie ma miejsca – scenariusz ze swojej strony, a seiyuu ze swojej potrafią przekonać widzów, że tej dwójce naprawdę na sobie zależy. To zresztą na swój sposób ożywcze, bohaterowie, którzy nie fochają się i nie udają, że to wszystko zupełny przypadek, tylko niezgrabnie, ale szczerze przyznają się do swoich uczuć.

Podobają mi się żywe kolory i to, że mimo uproszczonych projektów ogólnie anime wygląda na wizualnie przemyślane. Nie mam na myśli tylko sekwencji akcji na początku odcinka, do której animatorzy naprawdę się przyłożyli. Sporo tu jest porządnego kadrowania, które podkreśla odpowiednio nastrój albo komizm sceny; dobrze użyte są wszelkie deformacje i uproszczenia, zaś Desumi jest absolutnie przeurocza ze swoimi minkami. Użyta paleta barw zależy od lokalizacji i oświetlenia, a fanserwis wymusza czujność – pojawia się w pojedynczych ujęciach, dzięki czemu jest apetyczny i nienachalny. Z ogromną przyjemnością będę czekać na trzeci odcinek!

Leave a comment for: "Koi wa Sekai Seifuku no Ato de – odcinek 2"