Kono Healer, Mendokusai – odcinek 1

Wszyscy wiedzą, że w porządnym (RPG-owym) fantasy rolą uzdrowicieli jest dbać o dobrostan fizyczny i psychiczny wojowników: leczyć obrażenia, koić skołatane nerwy, zaś w czasie walki rzucać buffy i osłony. Na to więc liczy Alvin, gdy w trakcie zaciekłej walki z magiczną niedźwiedziopodobną bestią widzi zbliżającą się do niego młodą uzdrowicielkę. Niestety Carla nie okazuje się typową przedstawicielką swojej profesji, a problem z nią podsumowuje tytuł anime, w wolnym przekładzie: „Ta uzdrowicielka jest wkurzająca”. Niestety, nie jest to przesada, a ponadto wkurzające w tym anime jest też absolutnie wszystko inne.

Odcinek wypełniony jest gadaniem w wykonaniu trzech osób (tak, magiczny niedźwiedź także ma sporo do powiedzenia), tyle że jest to gadanie, które robi się monotonne po mniej więcej 30 sekundach. Carla wbrew szumnym zapowiedziom nie jest błyskotliwe uszczypliwa, jest po prostu męcząca. Jej repertuar to na zmianę domaganie się absurdalnych wyrazów szacunku, obrażanie bohatera oraz popisywanie się niekompetencją zawodową połączoną z celową złą wolą. Jednym z efektów tych działań jest rzucenie na bohatera klątwy, która wymusza na nim trzymanie się w pobliżu irytującej pannicy; pozostaje się cieszyć, że mnie ta klątwa nie dosięgła i po trzech odcinkach będę mogła rzucić tę serię z rozmachem, na jaki zasługuje.

Domyślam się, że to propozycja dla widzów, którym podobają się serie w stylu Ijiranaide, Nagatoro-san, oparte na tym, że pani w ten czy inny sposób bez przerwy prowokuje i drażni bohatera. Szczerze mówiąc, nie umiem powiedzieć, czy to anime będzie im odpowiadać – zapewne jeśli komuś Carla wyda się urocza, będzie inaczej na nie patrzeć. Dla mnie było tak kompletnie nieśmieszne, że wchodziło w stany ujemne na skali humoru – o dziwo, nawet nie dlatego, że ten typ komizmu mi nie odpowiada. Tu po prostu nie było ani jednej autentycznie zabawnej sceny, tylko wymęczone dialogi, które chyba w zamierzeniu autora miały być żywe i cięte. Dorzućmy do tego równie sztywną, prostą i pozbawioną choćby cienia pomysłowości oprawę wizualną i dostajemy coś, co zdecydowanie zalecam omijać z daleka.

Leave a comment for: "Kono Healer, Mendokusai – odcinek 1"