Kono Healer, Mendokusai – odcinek 3

W tym odcinku dwójka bohaterów przez ponad szesnaście minut stoi w jednym miejscu i gada ze sobą oraz z grzybem. Przez resztę odcinka cała trójka siedzi w jaskini i jak wyżej. Ogląda się to mniej więcej tak pasjonująco, jak możecie sobie wyobrazić. Tematy rozmowy obracają się wokół tego, że a) Carla nie zachowuje się jak uzdrowicielka; b) Alvin to ostatni patałach a nie bohater; c) Alvin powątpiewa w umiejętności i przydatność Carli; d) Carla powątpiewa w umiejętności i przydatność Alvina. Potwór natomiast trochę grozi, ale w sumie bardziej pomaga. Innymi słowy, jest to dokładnie ten sam zestaw, co w dwóch wcześniejszych odcinkach, niewzbogacony absolutnie niczym nowym.

Przyznam, że pod pewnymi względami ta seria mnie zaskoczyła. Spodziewałam się, że nie będzie mi się podobać, ponieważ jej humor będzie się opierać na tym, że jedno z bohaterów bezustannie dokucza drugiemu. To jednak okazało się naprawdę najmniejszym problemem Kono Healer, Mendokusai. Trudno oddać przekonująco, jak śmiertelnie nudna i powtarzalna jest ta seria. Bohaterowie zostali zdefiniowani w pierwszej połowie pierwszego odcinka i od tej pory ich zachowanie nie podlega żadnym modyfikacjom. Piłują tylko w kółko tematy omówione w punktach a-d powyżej i prawdę mówiąc, w tym momencie bardziej by mnie zaskoczyło, gdyby któreś z nich nagle wykazało się choćby śladową kompetencją. W dodatku rzeczone rozmowy toczą w kompletnie statycznym otoczeniu, w towarzystwie kolejnego potwora, który też stoi jak kołek i czasem tylko się wtrąca do pogawędki. Nawet gdyby uznać któryś z żartów za zabawny (a wymagałoby to absolutnego maksimum dobrej woli), to na pewno nie na tyle, żeby go powtarzać w koło Macieju.

Gdyby tę zajawkę pisał jeden z moich najlepszych recenzentów, zapewne potrafiłby machnąć porywający elaborat o tym, że Kono Healer, Mendokusai to zabawa na poziomie metakontekstu. Można się doszukać wyrafinowanej paraleli pomiędzy Carlą przeświadczoną o tym, że jest doskonałą i uroczą uzdrowicielką, a omawianą serią anime, przeświadczoną o tym, że jest błyskotliwą komedią. Niestety, ja nie mam podobnego talentu, więc ograniczę się tylko do powtórzenia apelu, żeby nie marnować czasu i nie sprawdzać, czy tym razem miałam rację ze swoją krytyką. A w każdym razie nie mieć potem do mnie pretensji.

Leave a comment for: "Kono Healer, Mendokusai – odcinek 3"