Kunoichi Tsubaki no Mune no Uchi – odcinek 3

Ten odcinek także podzielony jest na dwie części. Pierwsza z nich zaczyna się od kolejnej popołudniowej lekcji z podziałem na drużyny. Główna trójka miała zdobywać jedzenie, ale w związku z tym, że Asagao i Sazanka nie są w stanie kroku zrobić bez brania się za łby, lekcja zamienia się w naukę współpracy. Tsubaki, korzystając z pomocy bliźniaczek z Drużyny Węża, które doskonale się dogadują, nakłania (obiecując odpowiednie nagrody, jeśli się uda) swoje podopieczne do odebrania bliźniaczkom pewnego zwoju. Druga część odcinka wraca do tematyki mężczyzn. Klasa Tsubaki stroi sobie żarty z tego, jacy podobno nieporadni są mężczyźni, zaśmiewając się do rozpuku – do momentu, gdy pojawia się nauczycielka. Chcąc przypomnieć dziewczynkom, jak płeć męska jest „niebezpieczna”, postanawia zorganizować chowanego berka (onigokko), samej stając się oni-mężczyzną.

O ile pierwsza połowa odcinka ponownie pokazuje Tsubaki jako dojrzałą, odpowiedzialną i mądrą starszą koleżankę Asagao i Sazanki, tak druga niestety wydobywa z niej rumieniącą się i niemyślącą logicznie panikarę, przy której intelekt jej dwóch podopiecznych wręcz błyszczy. Na szczęście sceny z tak zachowującą się Tsubaki nie są przeciągane, a kunoichi w końcu nawet bierze się na tyle w garść, aby wprowadzić w życie plan zwyciężenia nauczycielki. Udaje jej się nawet oszukać tą ostatnią, przeze co słyszy to, czego nigdy nie powinna…

Przyznam, że mimo mojego początkowego niepokoju, seria na razie jest niewinna, słodziutka słodkością małych rzeczy z wodogłowiem, pozbawiona fanserwisu i przyjemna w odbiorze. Ogląda się to jak obyczajówkę, wszelkie sceny walk są tutaj na dalszym planie, za główny temat zaś robią relacje między dziewczynkami (do tej pory najlepszą historyjką była ta z Benisumomo z poprzedniego odcinka) oraz – tu niestety – reakcje Tsubaki na rozmowy o mężczyznach. Co za to ciekawe, za straszeniem dziewczynek mężczyznami coś się kryje, jak wskazują na to słowa nauczycielki z tego odcinka.

Animacja jest w porządku, można nawet powiedzieć, że ładna i staranna – a do zanimowania jest sporo ruszających się postaci. Openingu słucha się przyjemnie, interesujące są też endingi – co odcinek inny, choć w tym samym stylu, śpiewany przez seiyuu wyróżnionych postaci. Jeśli ktoś szuka czegoś słodkiego (ale bez przesady), relaksującego i niewymagającego, to na razie ten tytuł daje radę. Myślę, że będę kontynuować jego oglądanie.

Leave a comment for: "Kunoichi Tsubaki no Mune no Uchi – odcinek 3"