Love All Play – odcinek 2

Mizushima jest zaskoczony bucowatym zachowaniem swojego idola; zresztą nie tylko on. Pozostali zaproszeni gimnazjaliści, czyli bliźniacy Taichi i Youji Higashiyama, atletyczny Shouhei Sakaki oraz tajemniczy Kouki Matsuda również nie są zachwyceni nieprzyjemnym powitaniem. Na szczęście rozpoczyna się trening i pomijając rozgrzewkę, bohaterowie dostają nieco inny zestaw ćwiczeń. Trener wymyśla dla nich nietypowe zadanie – mają zbić lotką cztery ustawione w różnych miejscach boiska pojemniki. Limit czasu to dwie minuty. Yusa z wyraźnym poczuciem wyższości demonstruje kandydatom do drużyny, jak wykonać zadanie i zajmuje mu tu zaledwie 20 sekund. Oczywiście na koniec dorzuca od siebie złośliwy komentarz, doprowadzając Sakakiego do furii. Bardzo dobrze radzi sobie Matsuda, który do tej pory nie występował w żadnych oficjalnych zawodach, ale udaje mu się zbić tylko trzy pojemniki. Bliźniaki trafiają po dwa, a gorącokrwisty Sakaki żadnego. Wszyscy z napięciem obserwują Mizushimę, który praktycznie od razu łapie rytm i odpowiedni kierunek, ale nie udaje mu się trafić wszystkich czterech pojemników. Mimo to Sakaki jest zachwycony jego umiejętnościami i w płomienny sposób namawia go na grę w deblu. Po zakończeniu treningu, chłopcy mają chwilę czasu dla siebie, dzięki czemu wyjaśnia się tajemnica Matsudy. Otóż przeniósł się on do Japonii z Chin dosłownie kilka miesięcy temu, a że trener jest znajomym jego ojca, zaproszono go na trening.

Czas płynie zaskakująco szybko, chłopcy stają się stałymi bywalcami na treningach w Yokohama Minato. Nadchodzą egzaminy i nagle wszyscy stają się uczniami prestiżowego liceum; pytanie, co dalej?

Drugi odcinek był równie sympatyczny, co pierwszy – może nawet bardziej. Wreszcie dostaliśmy trochę sportu i w związku z tym nasuwają mi się dwie uwagi: po pierwsze, to raczej nie będzie realistyczna wizja badmintona, po drugie, z pewnością się na nim nie znam, bo nie mam pojęcia, co wszyscy widzą w Mizushimie. Serio, kolejni zawodnicy zachwycają się nim, a ja nie bardzo rozumiem, dlaczego. Znaczy, widzę, że jest wytrzymały, ma świetny refleks i doskonały zmysł obserwacji, ale nie wiem, jak to się przekłada na grę, bo na razie się nie przekłada. Ale nic to, seria nadrabia humorem i po prostu ciepłym nastrojem. Gdybym miała wskazać jedną rzecz, która mnie wkurza, z pewnością byłby to Yusa. Nie przepadam za podkreślaniem hierarchii, tymczasem Yusa nie daje zapomnieć, że jest starszy i okropnie przy tym gwiazdorzy. Miałoby to cień sensu, gdyby był w trzeciej klasie, ale jest starszy od bohatera zaledwie o rok, no i mentalnie pozostaje w okolicy wczesnej podstawówki.

Graficznie nadal jest ładnie, acz twórcy chętnie korzystają z tego samego ujęcia kilka razy i obawiam się, że mecze mogą być znacznie mniej widowiskowe niż powinny. Naprawdę nie sądziłam, że anime o badmintonie tak mnie wciągnie, a tymczasem niecierpliwie czekam na kolejny odcinek. Love All Play to wyjątkowo udane połączenie serii szkolnej i sportowej, zdecydowanie zachęcam do obejrzenia!

Leave a comment for: "Love All Play – odcinek 2"