Love All Play – odcinek 3

Rozpoczyna się licealne życie Mizushimy, który trafia do klasy z Matsudą. Małomówny chłopak wzbudza duże zainteresowanie koleżanek z klasy, ale wydaje się tym niewzruszony. Ma to jednak nieoczekiwany efekt, dwaj klasowi koledzy postanawiają zapisać się do drużyny badmintona i chociaż ich intencje są bardzo nieczyste, Mizushima cieszy się, że klub cieszy się popularnością. Resztę odcinka zajmują próby pogodzenia morderczych treningów z nauką (w klubie panuje zasada, że jeżeli wyniki w nauce spadną poniżej pewnego poziomu, gracz zostaje zawieszony w treningach) oraz dosyć realistycznie ukazane pierwsze badmintonowe próby klubowych świeżynek. Poza tym, Mizushima ma okazję zagrać krótki mecz ze swoim idolem, Yusą…

Seria udowadnia, że jest naprawdę udanym i sympatycznym połączeniem sportówki z serią szkolną. Bardzo podobało mi się dosyć realistycznie ukazanie klubowego życia. Większość chętnych (pomijam zaprawionych w bojach pierwszorocznych, znanych z poprzednich odcinków) liczy na rekreacyjne zajęcia sportowe po szkole, splendor związany z byciem w jakiejś drużynie i związane z nim zainteresowanie dziewczyn. Tymczasem dostają od rzeczywistości między oczy – treningi są okrutnie męczące, taryfa ulgowa nie istnieje, początkujący nie ma też szans na dostanie się do szkolnej reprezentacji i może zapomnieć o czasie wolnym i zabawie. Nie dziwota więc, że z pokaźnego grona chętnych ostaje się jeden i to taki, który już jakiś sport uprawiał. Z drugiej strony trochę męczy mnie to wałkowane w każdym anime sportowym nastawienie na bycie najlepszym, zdobycie mistrzostwa i w ogóle olanie faktu, że większość tych boiskowych geniuszy i tak nie ma co liczyć na profesjonalną karierę w przyszłości. Ale nic to, na razie Love All Play zgrabnie maskuje wszystkie te oczywistości, zachęcając do dalszego seansu. Istnieje duża szansa, że teraz, kiedy rozpoczyna się walka o wejście do podstawowego składu, seria stanie się bardziej przewidywalna i schematyczna, ale nie zniechęca mnie to. Kupuję hurra optymistyczne podejście bohaterów, ich entuzjazm i pozytywne podejście do życia.

Trochę martwi mnie za to grafika, zbyt statyczna i oszczędna na ten typ serii. Widać, że twórcy często stosują zbliżenia i zbyt chętnie wykorzystują te same ujęcia wielokrotnie. Cudu nie będzie pod tym względem, ale szkoda, że ten aspekt potraktowano po macoszemu. Mimo to, gorąco namawiam do sięgnięcia po Love All Play – anime ma dobre tempo, sympatyczne postacie i nie aż tak bardzo schematyczną fabułę. Twórcy dostrzegają, że istniej coś poza życiem klubowym, ludzie mają rodziny, zainteresowania, a nauka nie jest tylko dodatkiem. Oby tak dalej!

Leave a comment for: "Love All Play – odcinek 3"