Paripi Koumei – odcinek 3

W trzeci odcinek wkrada się jednak lekka zadyszka, co można poznać już po tym, że otwiera go streszczenie wydarzeń z poprzedniego odcinka. Zdecydowanie mniej tutaj ruchu, a scena koncertowa tym razem składa się wyłącznie z zatrzymanych ujęć. Nie przeszkadza to aż tak bardzo, jak mogłoby się wydawać, ponieważ zadbano przynajmniej o wypełnienie tła statystami; gorzej, że schemat fabularny tego odcinka pod wieloma względami przypomina poprzedni.

Po odniesionym sukcesie Eiko jest wniebowzięta, ale Kongming przypomina jej surowo, że to dopiero pierwszy krok na długiej drodze. Jako że trzeba kuć żelazo póki gorące, genialny strateg bez zwłoki załatwia dziewczynie kolejny występ, tym razem na plenerowej imprezie o nazwie Yoyogi Art Fes Lives będącej chyba połączeniem jarmarku z festynem muzycznym. Jako nieznana nikomu debiutantka Eiko zostaje zesłana na małą scenę w niekorzystnym punkcie, podczas gdy większą scenę w tym czasie zajmuje zespół liczący się nadal do indie, ale jednak o wiele bardziej znany i myślący już o profesjonalnym debiucie. Tak jak poprzednio wydaje się, że dziewczyna będzie skazana na występ przed kilkuosobową publicznością i tak jak poprzednio Kongming sprawia, że ostatecznie otaczają ją tłumy (acz sam stale podkreśla, że on tylko tworzy sposobność; tym, co zatrzymuje ludzi, jest głos Eiko). Resztę odcinka zajmują jego rozmowy z panem Kobayashim, mającym wyraźnie przypisaną rolę Watsona, któremu Holmes, czyli Kongming, może wyjaśniać tajniki swoich planów.

Ostatnie minuty odcinka zwiastują dalsze zmiany w karierze, a zapewne i życiu Eiko, jest więc szansa, że ta powtarzalność motywu była tylko jednorazowa. Serię ogląda się na razie zaskakująco dobrze, głównie dlatego, że nie sili się na komediowość, ale stawia na bardziej naturalny humor. Głównym źródłem komizmu jest kontrast pomiędzy manierami i wyglądem Kongminga a współczesnym światem, a nie dziwowanie się przez dzikusa nowoczesnym wynalazkom. Nie wydaje mi się zresztą, żeby ta seria w ogóle zasługiwała na miano komedii – jest raczej pogodna i optymistyczna (przynajmniej na razie), ale to raczej okruchy życia, znacznie cieplejsze i sympatyczniejsze niż się spodziewałam. Mam tylko nadzieję, że ten klimat utrzyma się do końca, bo niestety jest to rzecz, którą można łatwo zepsuć.

Leave a comment for: "Paripi Koumei – odcinek 3"