Shachiku-san wa Youjo Yuurei ni Iyasaretai – odcinek 2

Drugi odcinek ugruntował moją opinię o tej serii: jest nudna, słodka, a pod spodem toksyczna. W pierwszej części oglądamy Fushiharę ponownie wyrabiającą nadgodziny po nocy pomimo rozwijającego się przeziębienia. To sprawia, że Yuurei-chan jeszcze energiczniej zabiera się do jej „wypędzania” i w końcu proponuje, że pojedzie z nią do domu. Fushihara ulega namowom… Ale zabiera ze sobą laptop i robotę, którą kończy w domowym zaciszu, podczas gdy duszyczka sprząta jej mieszkanie i przygotowuje onigiri. Potem przeskakujemy do drugiego epizodu; tym razem Fushihara nie siedzi w biurze całkiem sama – została także jej młodsza koleżanka, Shino. Bardzo przejęta Yuurei-chan stara się pomagać, ale Shino albo jej nie widzi, albo nie zauważa, zaś plotki o nawiedzającym biuro duchu sprawiają, że na różne próby umilenia jej życia reaguje raczej nerwowo.

To wszystko – więcej o fabule nie da się napisać, ponieważ tak jak poprzednio głównym celem odcinka jest pokazanie dziecinnej duszyczki w słodki sposób robiącej „dorosłe” rzeczy w rodzaju sprzątania i ze łzami w wielkich oczach błagającej Fushiharę, żeby w końcu odpoczęła. Inne nadprzyrodzone dziewuszki, widoczne w czołówce, na razie się nie pojawiły, ale nie jestem pewna, czy ich obecność cokolwiek zmieni. Odcinek ponownie był śmiertelnie nudny, a jego działanie kojące było mocno podminowane przez wspomnianą przeze mnie wcześniej toksyczność. Z jednej strony mamy tutaj firmę bezlitośnie wykorzystującą pracowników. Z drugiej Fushiharę, która godzi się na to i zapracowuje na śmierć (bardzo zabawne w Japonii, gdzie śmierć z przepracowania jest faktycznym problemem społecznym). Z trzeciej Yuurei-chan, która jest duchem umarłego małego dziecka i generalnie przez większość czasu jest tak naprawdę okropnie nieszczęśliwa, ponieważ osoba, z którą czuje jakąś więź emocjonalną, wyraźnie się zamęcza. Nie wiem, jak dla innych, ale dla mnie ta kombinacja jest raczej odstręczająca. Widzę też – przynajmniej na razie – wyraźną różnicę w porównaniu do podobnego niby Sewayaki Kitsune no Senko-san. Senko starała się generalnie poprawić jakość życia Kuroto i aktywnie zachęcała, żeby trochę o siebie zadbał, podczas gdy Yuurei-chan nie ma takich możliwości i ogranicza się do doraźnych aktów pomocy.

Graficznie jest tak samo oszczędnie, jak było – tła to puste biuro i puste mieszkanie, animacja jest bardzo ograniczona, a poszczególne ujęcia wyraźnie przeciągane, ile się da. Do tego głosik Yuurei-chan zaczyna mi już pomału działać na nerwy. No nic, jeden odcinek i będę mogła przestać się „koić” tą serią.

Leave a comment for: "Shachiku-san wa Youjo Yuurei ni Iyasaretai – odcinek 2"