Shokei Shoujo no Virgin Road – odcinek 2

Ku zgrozie Menou, Akari po zabiciu wstaje, jak gdyby nigdy nic. Kapłanka szybko analizuje sytuację, dochodząc do wniosku, że Akari Tokitou(!) nie tyle posiada moc leczenia, ile potrafi manipulować czasem. Zadanie wykracza poza jej umiejętności, więc Menou kontaktuje się zdalnie ze swoją przełożoną. Ostatecznie obie dziewczyny ruszają do Garm, w którym rezyduje wspomniana przełożona, mająca w zanadrzu jakiś sposób zabicia wyjątkowo opornych Zagubionych. Na marginesie dowiadujemy się, że w rzeczonym mieście giną młode kobiety, co zapewne stanowi zaczątek jakiegoś wątku na kolejne odcinki.

Akari łatwo daje się przekonać do wszystkiego, co proponuje jej Menou, nie podejrzewając jej o złe zamiary – nawet kiedy jest przez nią zabita, po cofnięciu czasu wydaje jej się po prostu, że tyko się potknęła i przewróciła. Nie odbieram tego jednak jako naiwności, wygląda to raczej tak, jakby Akari z jakichś nieznanych nawet sobie powodów była bardzo pozytywnie nastawiona do Menou. W ogóle podoba mi się, że bohaterki nie są kreowane na głupsze od widza, byle tylko pasowały do wydarzeń w scenariuszu. Ich rozmowy oraz postępowanie ogląda się przyjemnie i nawet psioczenie Momo jest zrozumiałe i nie irytuje już tak bardzo – nie tylko jest ona zazdrosna, ale też czuje instynktownie, że Akari stanowi olbrzymie zagrożenie dla jej relacji ze starszą koleżanką (a my wiemy, że ma rację).

W trakcie odcinka dowiemy się sporo rzeczy o tym, jak działa tutejsza magia, zwana „douryouku”  („przewodnictwem”), ale angielskie tłumaczenie całkiem zgrabnie ujmuje wszystko, czym jest ta moc, używając słowa „eter” w znaczeniu arystotelesowskim, więc ja również będę go używać. Eter jest wszędzie, jego źródłem są ludzie, góry, doliny itd. Jest on wszechstronnie wykorzystywany, w tym odcinku na przykład bohaterki wyruszą w podróż pociągiem na eter. Eter przybierający formę i wykorzystywany do różnych zaklęć nazywany jest „madou”, to coś jak czary, ale tutaj uznawane za technologię.

Seria nadal jest interesująca, czy pokazywana jest grająca miłą i pomocną Menou, ufna i radosna Akari czy zazdrosna Momo. Pojawia się jeszcze pod koniec księżniczka Ashura, córka skazanego za herezję (przywołanie Zagubionych) króla Grisaiki, emanująca siłą i pewnością siebie kobieta, udająca się w drogę tym samym pociągiem, co nasze bohaterki. Animacja nadal jest ładna i tylko raz zabolał mnie brzydki komputerowy tłum. Ciekawie namalowany jest też ending, bardzo przyjemny dla oka. Na razie jestem zachęcona do oglądania dalej, mimo niejakiego braku wprawy przy szybkim przechodzeniu między dziejącymi się w tym samym czasie scenami, kiedy np. widzimy jakieś wydarzenie, a zaraz potem pokazuje się nam, co w tym samym czasie myśli Menou. Jest to pomocny zabieg, ale na razie odrobinę koślawie realizowany, z odczuwalnym zacięciem pomiędzy ujęciami.

Leave a comment for: "Shokei Shoujo no Virgin Road – odcinek 2"