Isekai Yakkyoku – odcinek 1

Motywu odrodzenia się w alternatywnej rzeczywistości ostatnimi laty w mandze i anime jak mrówków. Do wyboru, do koloru, w najróżniejszych konfiguracjach – od przepakowanych bohaterów pozytywnych ulubionej gry odrodzonego delikwenta po żyjątka przemierzające najmroczniejsze zakątki jaskiń gdzieś w innym świecie. Tym razem dostajemy raczej podręcznikowy przykład: zmarły najprawdopodobniej z przepracowania farmaceuta budzi się w ciele młodszego syna arcyksięcia i przy okazji królewskiego medyka. Posiadający zarówno ogromną wiedzę medyczną i talent magiczny chłopak nawet nazywa się tematycznie, bo Farma de Medicis…

Bardzo to wszystko prostolinijne i przewidywalne, ale może nie będzie tak źle, bo kiedy jakiś bohater nieoczekiwanie zdobywa nowe moce (tu powodem pewnie jest porażenie przez piorun i zamieszkanie „naszoświatowego” farmaceuty w ciele Farmy), to otoczenie zwykle jest zachwycone i uważa to za cud. W tym przypadku na szczęście protagonista najpierw pyta innych o różne rzeczy, a nie pokazuje swoje umiejętności, ale ostatecznie i tak ma pecha, bo chcąc pomóc swojej nauczycielce, nieświadomie przyznaje się do rzeczy wręcz niemożliwej w aktualnie zamieszkiwanym przez niego świecie… A to wywołuje przerażenie u rzeczonej niewiasty i skutkuje jej natychmiastową ucieczką. Ciekawe, co dalej? Tego dowiemy się za tydzień.

Cóż, historia pomysł na siebie ma taki, że młody i zdolny bohater będzie zadziwiał świat swoimi talentami i wykorzystywał je dla dobra królestwa, bo i po tytule i czołówce możemy się domyśleć, że Farma otworzy magiczną aptekę. Pierwszy odcinek raczej łopatologiczne tłumaczy głównemu bohaterowi i przy okazji widzowi w jakiej rzeczywistości się odrodził – taki isekai w pigułce dzięki uprzejmości służącej głównego bohatera i jego nauczycielki. Podejrzewam, że ani pomysłowości, ani innowacyjności po tej opowieści nie ma się co spodziewać, ale może będzie przynajmniej sympatycznie. Sam początek nie wywołał we mnie większych emocji, ale niewykluczone, że się to zmieni. W sumie raz czy dwa zdarzyło mi się uśmiechnąć, więc w sumie nie jest tak źle.

Dorzućmy do tego jeszcze niezbyt wyrazistych bohaterów (przynajmniej jak na razie), niezłą, ale niepowalającą na kolana oprawę techniczną i mamy najbardziej typowego z typowych isekajów. Jedyna nadzieja w tym, że faktycznie zdobycie przez Farmę niemal boskich mocy będzie miało jakiekolwiek konsekwencje i nie zostanie uznane za cud, nad którym otoczenie przejdzie do porządku dziennego. Czas pokaże.

Bonus w postaci zmarłej siostrzyczki jako motywacji do pójścia na farmację…

Leave a comment for: "Isekai Yakkyoku – odcinek 1"