Kami Kuzu Idol – odcinek 2

Niydo kontynuuje współpracę z Mogami – spotyka się z fanami, rozdaje ulotki, uśmiecha się i dziękuje za wsparcie. Kiedy jednak duch opuszcza jego ciało, bohater wraca do dawnych nawyków, czyli najlepiej do nic nierobienia. Przy czym, niektóre aktywności, mimo opętania przez Mogami, dają mu się we znaki – na przykład lekcje tańca! Martwa idolka wydaje się zachwycona nowymi możliwościami, zwłaszcza że męskie ciało daje ich nieco więcej, więc ochoczo wykonuje wszystkie figury, nie zważając na kiepską kondycję fizyczną Niyodo. Nieprzyzwyczajony do ćwiczeń mężczyzna boleśnie odczuwa zapał Mogami, która składa mu propozycję nie do odrzucenia – jeżeli Niyodo nie chce spędzić kolejnych ośmiu godzin na parkiecie, musi sam wykrzesać trochę entuzjazmu i porządnie zatańczyć układ z Yoshino. Przy okazji dowiadujemy się, jakim cudem taki leń jest w stanie nauczyć się czegoś w ekspresowym tempie. Otóż Niyodo od małego nie lubił się przepracowywać, więc zamiast powtarzać daną rzecz milion razy, wkuwał ją na blachę za pierwszym razem…

W drugiej części odcinka widzimy drugi koncert ZINGS, przed którym Niyodo napotyka nieoczekiwany problem, otóż z jakiegoś powodu, Mogami nie może go opętać, a to oznacza, że musi wystąpić bez wsparcia. Nie jest tym faktem zachwycony, ale kiedy wychodzi na scenę i widzi wszystkie te zachwycone fanki, które przyszły tu właśnie dla niego, mimo że jest skończonym leserem i bucem, coś w nim pęka. Niyodo postanawia wypełnić swój obowiązek idola! Mogami jest zachwycona, fanki nie zauważają dużej różnicy między opętanym Niyodo, a Niyodo któremu się nawet chce, w związku z czym wszyscy są zadowoleni. Oczywiście, w drodze do domu okazuje się, że Mogami tylko udawała, chcąc zmotywować bohatera. Wyjaśnia mu, że dotarło do niej, że na dłuższą metę taki układ nie ma szans – nawet przejmując ciało Niyodo, Mogami nie wróci do życia jako idolka, a jemu prawdopodobnie wyrządza krzywdę. Dziewczyna tak idealnie trafia w sedno, że o mały włos nie przenosi się spełniona w zaświaty, ale Niyodo reaguje w porę. Koniec końców, bohater znowu wychodzi na buca, ale widać, że coś tam zaczyna do niego docierać i chwilami zaczyna traktować swoją pracę serio.

Drugi odcinek był słabszy od pierwszego, twórcy skupili się na pokazaniu jak wygląda życie idola od kuchni, jakie ma obowiązki pozasceniczne i ile czasu one zajmują. Podobnie jak ostatnio, wstawki z fankami Niyodo były najmocniejszym punktem programu i w sumie żałuję, że to nie o nich jest seria. W sensie, na razie seria nie wychodzi zbytnio poza standardową historyjkę o idolach, bo chociaż wszyscy podkreślają jakim leniem jest główny bohater, większość scen udowadnia, że w sumie nie jest taki zły i ma zadatki na bożyszcze tłumów. Oczywiście, nie zabrakło wstawki muzycznej, ale mimo zmiany układu choreograficznego i samej piosenki, występ wydaje się wtórny. Może to kwestia tych samych kostiumów, ogólnej miałkości utworu i nijakiej scenografii? Umówmy się, ZINGS wielkimi piosenkarzami nie są.

Gdybym miała wymienić jakieś zalety, na pewno byłaby to relacja Mogami i Niyodo. OK, bohater próbuje ją wykorzystać, ale z drugiej strony drugi odcinek udowadnia, że Mogami aż taka naiwna nie jest. Poza tym, podoba mi się brak jakichkolwiek podtekstów – żadnych głupich uwag o pokaźnym biuście bohaterki czy samym fakcie opętania dorosłego faceta przez dziewczynę. Jest to istotne o tyle, że Niyodo praktycznie mieszka z Mogami i biorąc pod uwagę wiele innych serii, nie ma znaczenia fakt, że jest ona duchem. To jednak trochę mało, żeby zatrzymać widza przy ekranie. Póki co, seria jest raczej mdła, chwilami bardzo się dłuży i ratują ją pojedyncze sceny.

Leave a comment for: "Kami Kuzu Idol – odcinek 2"