Mamahaha no Tsurego ga Motokano datta – odcinek 1

Yume i Mizuto, będących obecnie przyrodnim rodzeństwem mieszkającym pod jednym dachem, a niegdyś parą, poznajemy już na samym starcie serii, kiedy stojąc przy drzwiach wyjściowych, mierzą się nawzajem pogardliwym wzrokiem i pytają, gdzie drugie z nich się wybiera. Ich zachowanie zmienia się w momencie, kiedy do rozmowy włącza się matka Yume, która prosi chłopca, aby miał oko na dziewczynę. Mizuto zgadza się, jako że nie ma wyjścia, ale nie trzeba długo czekać na kolejną sprzeczkę pomiędzy dawną parą (potrafią się wykłócać o rzeczy niebywale błahe), skutkującą fochem i wymianą obelg. Można śmiało stwierdzić, że spór kończy się remisem.

Zarys fabularny, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wydaje się przeciętny, ale można spojrzeć na to z nieco innej perspektywy. Czy rodzice poznają prawdę na temat przeszłości swoich dzieci, a jeśli tak, to jak zareagują? Czy bohaterom uda się nawiązać normalne relacje brat – siostra i zapomnieć przy tym o wszystkim, co było pomiędzy nimi? Teoretycznie nie powinno to być aż takie trudne, gdyby nie to, że Yume i Mizuto w głębi serca nadal coś do siebie czują. Jest parę scen, które na to by wskazywały. Swoją drogą, zaczyna mi być żal rodziców (wydają się mili, opiekuńczy i to właśnie chyba im bardziej kibicuję w sprawach miłosnych, aniżeli ich pociechom), którzy myślą, że ich dzieci nieźle się dogadują. Cała czwórka, czy to kiedy jedzą wspólny posiłek, czy na rozpoczęciu roku w szkole średniej, wygląda na szczęśliwą, kochającą się rodzinę. W kwestii przeszłości bohaterów nie obraziłbym się o jakąś obszerniejszą  retrospekcję. W chwili obecnej muszą wystarczyć nam kadry pokazujące Yume i Mizuto z czasów gimnazjum oraz wspólne chwile w bibliotece.

Chciałbym jeszcze poruszyć parę kwestii. Pierwsza z nich to fanserwis, który w przypadku tegoż tytułu objawia na razie w postaci zbliżeń na atrybuty kobiecości Yume, na przykład w scenie kąpieli albo w momencie, gdy bohaterowie dociekają, które z nich jest starsze (przyszli na świat tego samego dnia). Stąd przejdę do humoru, jako że mamy do czynienia z komedią romantyczną. Jest kilka scen, które można by uznać za zabawne, aczkolwiek zależy, co kogo śmieszy. Mnie akurat nie rozbawiły. Co zrobić z prawie nagą dziewczyną, kiedy słyszy się odgłosy rodziców, którzy właśnie wrócili do mieszkania ? Oto przepis. Trzeba schować ją do wersalki i skłamać rodzicom (biedna Yume – ciekawe jak długo zmuszona była tam leżeć).

Ostatni punkt to oprawa audiowizualna. O ile tła i designy postaci mi się podobają (w zupełności wystarczą, aby nacieszyć moje oko), tak ze ścieżki dźwiękowej zapamiętałem jedynie opening, który zresztą nie przypadł mi do gustu. Z gustem muzycznym jest bowiem podobnie jak ze wspominanym wcześniej humorem. Każdego z nas interesuje coś innego, lubimy różne rzeczy.

Tytuł raczej nie okaże się dziełem wybitnym, ale uważam, że warto dać mu szansę. Liczę, że będzie to przyjemna, z gagami, które mnie rozbawią, soundtrackami przyjemnymi dla ucha, postaciami (przynajmniej tymi grającymi pierwsze skrzypce), które dadzą się lubić, fanserwisem, który nie będzie natarczywy i jakimś niespodziewanym zwrotem wydarzeń. Wiem, że wymagam stanowczo zbyt wiele, ale im więcej życzeń z tej listy się ziści, tym lepiej.

Leave a comment for: "Mamahaha no Tsurego ga Motokano datta – odcinek 1"