Prima Doll – odcinek 2

W kafejce pojawia się oficjalna delegacja w celu przeprowadzenia militarnej inspekcji, pod dowództwem major Otome Okunomiyi, dawnej towarzyszki broni z dawnego oddziału Nagiego. Okunomiya przypomina mu, że w związku z zawieszeniem broni wojskowe automaty (czyli dollsy) zostały zakazane, a mechaniki oddano na złom, co się oczywiście nie podoba militarystom i Pewnej Organizacji, tak że lepiej, by się nie wychylał ze swoimi „zregenerowanymi” kelnerkami i nie zwracał na siebie uwagi. Oczywiście Touma zapewnia, że ma wszystko pod kontrolą, ale czy nie zechcą zjeść u nich omlecika?

W międzyczasie, na zapleczu, Karasuba tłumaczy Haizakurze, jakim cudem wszystkie omlety są identyczne, a także czym jest „link” czyli połączenie pomiędzy robotami i jakie są generacje. Niestety, pogaduszki przerywa hiobowa wiadomość – nie ma jajek na omlety! I nie wiadomo kiedy będą, ponieważ dostawca nie ma towaru. Haizakura i Gekka zostają więc wysłane na targ po deficytowy produkt, przy czym dowiadujemy się, że braki w zaopatrzeniu związane są z powrotem żołnierzy do domu. Przy okazji Haizakura wzbudza niezdrowe i niepotrzebne zainteresowanie, mówiąc, że jest śpiewającą lalką i prezentując swoje możliwości, czego w świetle posiadanych przez widza informacji robić nie powinna. Cóż, panienkom w końcu przy pomocy Chiyo udaje się zdobyć towar, kawiarnia znów ma omlety ze świeżych jaj i wszyscy są szczęśliwi. No, może oprócz tego robota szpiegowskiego, co to go nocą Gekka zestrzeliła, jak się czaił przy jakimś budynku, i był prawdopodobnie z Podejrzanej Organizacji.

Wizualnie widać lekkie wahania grafiki, ale całokształt nadal jest przyjemny dla oka. Pojawia się więcej widoczków z miasta i ludzie z drugiego planu, choć nadal pusto jest. Fabularnie natomiast i logicznie mam już sporo wątpliwości. Dlaczego na przykład nikt nie uświadomił Haizakurze, że dollsy nie są mile widziane, są podejrzane i nie powinna się wychylać i generalnie nie wtłoczył jej do głowy jakichś zasad, albo chociażby mapy miasta? Albo dlaczego, skoro to roboty, to żrą ciastka, piją herbatki, ale płaczą płynem hydraulicznym i boli je brzuszek, i odnoszą ludzkie rany, i mają ludzkie wspomnienia? Mam generalnie problem z tym, że jest budowana wizja słodkich uroczych dziewuszek, w dodatku dzieciakowatych, którymi można, i zapewne będzie można w przyszłości, poniewierać, bo to „tylko roboty”, wprawdzie świadome, ale nadal,  i które potem z uśmiechem na ustach zapewne zginą, broniąc czegoś tam, by udowodnić, że urocze roboty nie są złe, tylko to wojna jest zła. Taka wizja mnie nie przekonuje, zwłaszcza że na razie watek „militarny” jest przytłoczony puchatością, słodkością, ciasteczkami i omlecikami oraz gapowatością (ach, jakie to urocze) Haizakury. Nie żądam ekspozycji na tacy, ale jakiegoś balansu wątków, którego w tej chwili nie widzę.

Leave a comment for: "Prima Doll – odcinek 2"