Shoot! Goal to the Future – odcinek 1

Hideto Tsuji większość wolnego czasu spędza przy komputerze, ale wymowne retrospekcje pokazują, że kiedyś jego ukochanym hobby była piłka nożna. Jednak z jakiegoś powodu Tsuji zrezygnował z gry i unika futbolu jak ognia. Nie przeszkadza mu to jednak obserwować meczu szkolnej drużyny, która kiedyś święciła triumfy, ale obecnie stoi na krawędzi likwidacji. Nieprzyjemny grymas na twarzy bohatera widzi jeden z zawodników, w gorącej wodzie kąpany, Kazama. Postanawia „rozmówić się” z Tsujim , a że chłopcy mają poważne problemy z komunikacją, rozmowa o mało nie kończy się bijatyką. Cała sytuacja budzi w Tsujim głęboko schowane demony przeszłości – wspomina on kolegę, z którym grał jako dziecko, a który z jakiegoś powodu zniknął z życia Hideto. Potem wszystko się posypało – strzelanie goli przestało wychodzić, za to zaczęły się głupie docinki. Nie powinno więc dziwić, że wrażliwy dzieciak dał sobie spokój z piłką.

Wszystko zmienia się gdy Tsuji poznaje dziwnego człowieka w garniturze, który nie przepuści żadnej okazji, żeby zmącić jego wewnętrzny spokój. Ale co by nie mówić, chłopak jest honorowy, dlatego zanim porzuci piłkę na dobre, postanawia wyrównać rachunki z Kazamą. Chłopcy umawiają się na rundę rzutów karnych, oczywiście Tsuji strzela, a Kazama broni. Ku wielkiemu zaskoczeniu tego drugiego, bohater okazuje się świetnym strzelcem – Kazama nie jest w stanie obronić nawet jednego strzału. Pojedynek kończy się i chociaż cała drużyna prosi Tsujiego żeby do nich dołączył, chłopak odmawia. W międzyczasie okazuje się, że tajemniczy mężczyzna w czerni to nikt inny, jak znany zawodnik, a obecnie trener, Atsushi Kamiya. Został on poproszony o poprowadzenie drużyny i przywrócenie jej dawnej chwały. Co z tego będzie, dopiero się okaże. Istotny jest fakt, że pod koniec odcinka na arenę, a właściwie boisko, wkracza utracony partner Tsujiego, Kouhei… Czy jego pojawienie się zmotywuje bohatera do powrotu do sportu?

Anime powstaje na podstawie dość leciwej mangi i widać to od pierwszych sekund odcinka. Ten specyficzny melodramatyzm, rozdmuchane reakcje, nastoletnie problemy w wydaniu ekstremalnym… To było mocne. Cóż, mimo pewnego uwspółcześnienia, seria bardzo mocno trąci myszką, również pod względem ukazania dyscypliny. Swoją drogą, twórcom należy się jakaś nagroda za stopniowanie napięcia. Sposób w jaki ukazali nieobecnego przyjaciela Tsujiego był tak dramatyczny, że byłam na dziewięćdziesiąt dziewięć procent pewna, że chłopaka stuknęła jakaś ciężarówka. Tymczasem Kouhei wparowuje pod koniec odcinka wraz z drużyną przeciwną, śliczniutki, różowiutki, pełen entuzjazmu i miłości do przyjaciela z dzieciństwa. Strasznie irytujący typ… Kolejna sprawa to wyjątkowo nisko latające podteksty męsko-męskie. I OK, ja wiem, że to nie tego typu seria, ale naprawdę nie sposób odbierać tego inaczej.

W ogólnym rozrachunku nie był to szczególnie satysfakcjonujący seans. Trochę za dużo tu ukazanych w wyjątkowo kiczowaty sposób emocji. Bohaterowie strasznie się drą i jacyś tacy z wiecznym PMS-em. I na to wszystko ten upiornie wkurzający blondynek, tryskający optymizmem. Nie wiem, na serio nie wiem. Jeżeli nie okaże się, że reszta drużyny jest sensowna i bardziej poukładana, to chyba jednak spasuję. Zwłaszcza, że grafika nie rzuca na kolana, a wiele wskazuje na to, że dalej będzie tylko gorzej. Serio, najlepiej zanimowanym i narysowanym fragmentem jest gra, w którą gra bohater na początku odcinka…

Leave a comment for: "Shoot! Goal to the Future – odcinek 1"