Shoot! Goal to the Future – odcinek 2

W dużym, ale to naprawdę dużym skrócie, bo moja cierpliwość do tej serii wyczerpała się po około pięciu minutach… Ostatecznie Tsuji zgadza się zagrać w meczu, ale trauma z przeszłości daje o sobie znać. Za każdym razem gdy ma okazję do strzału, przypomina mu się, jak był wyśmiewany po stracie przyjaciela (okazuje się, że Kouhei to powszechnie podziwiany geniusz, dostał nawet zaproszenie od angielskiej drużyny juniorskiej, a w ogóle to musiał się wyprowadzić w związku z pracą ojca i dlatego zostawił kumpla), przez co jego strzały z łatwością broni bramkarz przeciwników. Mimo wszystko Kakegawa poczyna sobie śmiało w meczu ze znacznie silniejszym rywalem i raczej nie ma na to wpływu fakt, że Kouhei siedzi na ławce rezerwowych. Dopiero Kurokawa (okularnik) przytomnie zauważa, że rywale wymuszają na nich atak po jednej konkretnej linii i co gorsza, nie wyglądają nawet na odrobinę zmęczonych. Podczas przerwy trener każe Tsujiemu skupić się na całym boisku, a nie tylko na piłce i własnych nogach, co też chłopak czyni. Dzięki temu jest w stanie dyrygować zespołem, który zaczyna sobie całkiem nieźle radzić. Do czasu, gdy na boisku pojawia się Kouhei, który swoim zachowaniem pogłębia traumę Tsujiego… Koniec końców, Kakegawa przegrywa, a chłopcy rozstają się dramatycznie. Ale nic to, nowy trener zarządza następnego dnia poranny trening, na który mają przyjść ci, którym zależy!

No dobrze, a teraz trochę więcej żenujących szczegółów: po pierwsze, przez cały odcinek (słownie CAŁY) Kouhei biega za Tsujim, wykrzykując „Shootoo!” (przezwisko Tsujiego z dzieciństwa). Mówię serio, drze tak ryja non stop! Kiedy wchodzi na boisko, jego uwielbienie dla kolegi przybiera formę psychopatycznego stalkingu, podkreślanego przez grafików różowym tłem, pełnym migoczących iskierek. Kouhei dosłownie wiesza się na głównym bohaterze, który jest na granicy załamania nerwowego (zaczyna płakać i w sumie mu się nie dziwię, uciec nie ma jak… też bym płakała). Do tego dochodzą filozoficzne rozkminy trenera Kakegawy w czasie przerwy. Podam kilka przykładów, bo warto:

  1. Kiedy piłka jest za tobą, zaraz przegrasz.
  2. Zwycięstwo znajdziesz w bramce przeciwnika!
  3. Jeżeli chcesz wygrać, ruszaj naprzód!

Naprawdę, myśl taktyczna w tym anime jest wybitna. Zresztą wystarczy wspomnieć Tsujiego, dla którego najlepszym taktycznym odnośnikiem jest gra komputerowa i to dzięki niej jest w stanie dyrygować kolegami z drużyny. Są jeszcze wspomnienia Kazamy o dawnej chwale drużyny liceum Kakegawa, żenujące na swój własny sposób.

Wiecie, ja naprawdę nie mam dużych wymagań względem sportówek. Niech one sobie będą naiwne i schematyczne, z prostolinijnymi bohaterami. Ale Shoot! Goal to the Future nawet tego nie potrafi. Bohaterowie są nieznośni, irytujący i antypatyczni (naprawdę żałuję, że ta ciężarówka jednak nie stuknęła Kouheia), piłka nożna została pokazana beznadziejnie, od strony wizualno-dźwiękowej seria nie powala. W ogóle się to wszystko kupy nie trzyma, a twórcy jadą na tanim dramatyzmie i podtekstach męsko-męskich, na dodatek takich bardzo toksycznych. Szkoda czasu, chyba że po alkoholu i w dużej grupie…

Leave a comment for: "Shoot! Goal to the Future – odcinek 2"