Soredemo Ayumu wa Yosetekuru – odcinek 2

Nieco ponad połowę tego odcinka zajmuje żelazny punkt serii szkolnych, czyli dzień sportu. Jak możemy się łatwo domyślić, Ayumu dzięki wieloletniemu uprawianiu kendo jest wysportowany ponad miarę, natomiast Urushi wręcz przeciwnie, przez co każdą konkurencję kończy mniej lub bardziej spektakularną porażką. Jej przyjaciółka, Maki, poznaje przy tej okazji Ayumu i od razu wykorzystuje sytuację, żeby pobawić się w swatkę (na szczęście niezbyt inwazyjnie). Dzięki temu drużyna, do której należą bohaterowie, odnosi zwycięstwo, zaś Ayumu ma okazję ponosić Urushi na rękach (acz powód, dla którego to robi, okazuje się dla niej nieco rozczarowujący).

Widzowie z kolei poznają dwójkę nowych postaci i – jak rozumiem – parę drugoplanową, czyli Sakurako i Takeru, przyjaciół z dzieciństwa Ayumu. W epizodzie z dniem sportu dowiadujemy się tylko, że oboje są sprawni fizycznie, potem natomiast mamy okazję przyjrzeć im się nieco bliżej. To także para niezadeklarowana – uczucia są po obu stronach, ale z jakiegoś powodu (chyba zwykłego młodzieńczego zakłopotania) ukrywane za wszelką cenę. Takeru jest nieco bardziej porywczy i ekspresyjny od Ayumu, natomiast Sakurako potrafi swojego prawie-chłopaka zahipnotyzować w kilka sekund za pomocą podręcznego wahadełka i wykorzystuje to, żeby zmuszać go do różnych drobnych przysług, które i tak by jej chętnie oddawał. Z rzeczy „poważniejszych” nakłania go w ten sposób, aby zapisał się do (przyszłego) klubi shogi, acz tylko formalnie. To bowiem przyczyna zgryzot i rozterek Ayumu: z jednej strony chce uszczęśliwić Urushi, której na powstaniu klubu zależy, z drugiej wolałby być z nią sam na sam, jak dotychczas. Czy da się sprawę rozwiązać tak, żeby wilk był syty i owca cała? Czas pokaże.

Szczerze mówiąc, ta seria jest doskonale nijaka. Nie odstręcza niczym, ale zdecydowanie nie ma tego uroku, który mieć powinna. Fragmenty okrucho-życiowe są nieciekawe i powtarzalne, natomiast sceny romantyczne z jakiegoś powodu nie działają. Nie irytują, nie wywołują zażenowania, ale też nie wywołują absolutnie żadnych uczuć. Trudno mi nawet powiedzieć, dlaczego – niby wszystko jest na swoim miejscu, bohaterowie nieprzegięci, realizmy nieco, ale nie za bardzo naciągnięty. Powinno działać – a nie działa. Zobaczymy, czy po trzecim odcinku uda mi się rozgryźć, na czym polega problem.

Leave a comment for: "Soredemo Ayumu wa Yosetekuru – odcinek 2"