Soredemo Ayumu wa Yosetekuru – odcinek 3

Urushi decyduje się na niesamowitą metamorfozę: związuje włosy w koński ogon (czyli fryzurę od lat uchodzącą za najskuteczniejszą w podbijaniu męskich serc w anime). Wprawdzie początkowo jest rozczarowana reakcją Ayumu, szybko jednak wychodzi na jaw, że chłopak nowy wygląd docenia, tylko jak to on, nie wokalizuje tego od razu. Urushi nie ma jednak okazji w pełni wykorzystać sytuacji, ponieważ pojawia się Takeru, który uznał, że jednak bycie wiecznie nieobecnym członkiem klubu jest niehonorowe. Urushi jest zachwycona, Takeru jest zachwycony, Ayumu jest w rozterce – cieszy się, że obiekt jego westchnień jest szczęśliwy, ale jednocześnie skręca się z zazdrości. Na szczęście interwencja Sakurako szybko przywraca status quo: Urushi i Ayumu w (nieoficjalnym) klubie shogi, Takeru i Sakurako w bibliotece.

Po krótkim przerywniku z udziałem ww. pary drugoplanowej wracamy do głównych bohaterów oraz odfajkowujemy następny żelazny punkt serii szkolnych: festiwal kulturowy. Urushi i Ayumu nie mogą oficjalnie zaprezentować swojego klubu, co pozostawia im sporo czasu – oczywiście gdy dziewczyna sprzeda już yakisobę wyrabianą przez jej klasę. Potem jednak dostajemy główny punkt programu czyli randkę polegającą na zwiedzaniu festiwalu. Tak, to oficjalnie randka, pierwsza dla obojga, i jak na standardy anime okazuje się bardzo udana. Kończy się – oczywiście – partyjką shogi na zacisznej ławce gdzieś na uboczu oraz mnóstwem deklaracji i całkowitym brakiem konkretów z obu stron.

Ta seria nie jest tak niedobra, żeby wzbudzać we mnie gwałtowniejsze negatywne, ale rozstaję się z nią ze zdecydowaną ulgą. Trudno by mi nawet było wskazać, co w niej jest nieudane, ale zdecydowanie coś nie gra, ponieważ Soredemo Ayumu wa Yosetekuru przez te trzy odcinki jest konsekwentnie nijakie i nieciekawe. Myślę, że można to przypisać paru czynnikom, ale przede wszystkim brakowi jakiejkolwiek chemii pomiędzy parą głównych bohaterów. Owszem, młodzieńcze zauroczenia nie muszą być głębokie, ale powierzchowność relacji Urushi i Ayumu rzuca się w oczy. Oni nic o sobie nie wiedzą, ich rozmowy obracają się wyłącznie wokół shogi i powierzchownych prób flirtu – z tym też dałoby się coś zrobić, ale tutaj to zdecydowanie nie działa. Wydaje mi się, że autor nie miał pomysłu ani na ich relacje z innymi postaciami (błyskawiczne ucinanie scen, w których na scenę wkracza ktoś poza główną dwójką), ani na wydarzenia z ich udziałem. Widać to choćby po epizodzie festiwalowym, który generalnie polega na tym, że bohaterowie chodzą (częściej są pokazywani na nieruchomych planszach) i jedzą różne rzeczy. W połączeniu ze statyczną animacją i pustymi tłami składa się to na wrażenie ogólnej pustki i miałkości. Nie wiem, może komuś do szczęścia wystarczą zakłopotane minki Urushi? Jeśli tak, może próbować; pozostałym odradzam nawet jako letni zapychacz, chyba że szukają czegoś, co może działać jak naturalny środek nasenny.

Leave a comment for: "Soredemo Ayumu wa Yosetekuru – odcinek 3"