Warau Arsnotoria Sun! – odcinek 2

Tym razem byłam już przygotowana i słodycz wylewająca się na mnie z ekranu nie wywołała szoku, mogłam się więc skupić na innych aspektach. Na przykład podziwianiu teł. Są one niezwykle bogate i szczegółowe, czasami z wyraźną fakturą, tak że można z przyjemnością zawiesić na nich wzrok i nie zwracać uwagi na to, co mówią czy robią bohaterki. Ich projekty zresztą też są prześliczne, a każda nowa postać to kolejne dopieszczone drobiazgi, przede wszystkim strój, ale też ozdoby włosów czy niezwykle delikatny makijaż.

Jeśli chodzi o same wydarzenia, to fabuła jest niespieszna i na razie spychana na dalszy plan przez oprawę audiowizualną, przy czym przez „audio” rozumiem tu przede wszystkim pracę aktorek głosowych, bo muzyki wiele nie ma, w tle plumkają przede wszystkim różne efekty dźwiękowe. Niemniej czegoś tam się dowiadujemy, w dość baśniowym stylu. Trzeba wytępić szkodniki, które lgną do kwiatów. Kwiatami są uczące się w szkole dziewczęta, zwane Pentagramami. Czym są szkodniki? Oraz dlaczego wraz ze szkodnikami mogą przybyć rycerze, których uczennice mają się strzec? Panie zastanawiają się nad tym tylko na marginesie, robiąc obchód w poszukiwaniu „szkodników”, przede wszystkim jednak beztrosko jedzą truskawki i dyskutują o innych, mało istotnych sprawach, głównie wskazujących, że wiele je łączy ze sobą i światem (nie)przedstawionym – a absolutnie nic z widzem.

Ponownie pojawiają się też sceny, w których ładny pan chlapie na prawo i lewo krwią i mrokiem, ale tylko na chwilkę (i inny pan niż poprzednio). Za to bohaterki w końcu będą musiały ruszać się nieco żwawiej, bowiem na teren szkoły, mimo zabezpieczeń, dostał się wspomniany szkodnik. W poszukiwaniach przydaje się nadzwyczajny węch głównej bohaterki, objawiający wraz ze zwokalizowaną przez nią onomatopeją wąchania. Najpierw truskawki, potem komediowa pogoń, następnie sprzątanie, mycie naczyń i wracamy do jedzenia – teraz ciasteczek. Chyba właśnie zostaliśmy oprowadzeni po szkole i okolicach. Ot, i tyle.

Podejrzewam, że oglądający powinien roztkliwiać się nad każdym nieporadnym ruchem, stęknięciem czy jęknięciem głównej bohaterki, bo skupienie, z jakim są one oddawane, zdecydowanie rzuca się w oczy i uszy. Niestety, nie jestem widzem docelowym, wręcz przeciwnie, zachowanie bohaterki wywołuje raczej moją niechęć, no i oczywiście znudzenie. Na pewno znajdą się jednak fani takich postaci – ich seria powinna trafić w samo serduszko.

Leave a comment for: "Warau Arsnotoria Sun! – odcinek 2"