C Danchi – odcinek 1

Jest lato, mieszkańcy oddalonego od cywilizacji bloku mieszkalnego utyskują na nieziemski upał, narzeka na niego również dziewięcioletnia Kimi. Jeden z trzech starszych panów rozmawiających na ławeczce przed blokiem, przypomina sobie, że pod ziemią znajdują się piwnice, które kiedyś miały służyć jako schron, a teraz są składem różnych staroci, w tym urządzenia do produkcji skruszonego lodu. Udają się więc tam, a wraz z nimi idzie lubiana przez wszystkich Kimi. Na miejscu okazuje się, że podziemia są o wiele większe, niż panowie pamiętają – a ostatni raz byli tam jeszcze przed narodzinami dziewczynki. Sceny w piwnicy miały chyba być straszne, tak samo jak przedstawienie jednego osobnika z grupy tymczasowych zagranicznych robotników, która wprowadza się do wspomnianego bloku czy ujrzenie przez lornetkę przez jednego z bohaterów dziwnego stwora rodem z mitologii Lovecrafta, do której seria bez ogródek nawiązuje. Takoż przebitki z jakichś krwawych wydarzeń, które miały miejsce w tutejszych podziemiach dawno, dawno temu…

Czy powyższy wstęp brzmi chaotycznie? To w takim razie wszystko w porządku, udało mi się oddać klimat odcinka. Podczas jego trwania skaczemy od sceny do sceny, a twórcy co i rusz starają się pokazać jakieś niepokojące ujęcie. Niestety, wszystko, co pokazują, jest straszne, ale nie w sposób, który by sobie życzyli. Po pierwsze, momenty mające budować klimat są wciskane jak najszybciej się da i lecimy dalej, chrzanić napięcie. Po drugie, liczba klatek na sekundę w przypadku animacji jest tak skromna, że aż oczy bolą – już chyba wolę, jak stosują długie zbliżenia na nieruchome elementy tła, a tych też jest tu pełno. Po trzecie, angielski dubbing rozprasza swoją sztywnością, wręcz teatralnością, a sposób prowadzenia dialogów, szczególnie trzech starszych panów, wydaje mi się bardziej amerykański niż japoński. To właśnie ścieżka dźwiękowa najbardziej utrudniała mi oglądanie, pracujący przy tej serii anglojęzyczni aktorzy głosowi brani byli chyba z ulicy.

Jest kilka elementów nietypowych dla japońskich serii animowanych: mamy tutaj muzułmańskie modlitwy czy dziewczynkę, której poczucie humoru nie pasuje mi do dziewięcioletniego japońskiego dziecka. Przez to wszystko miałam poczucie, że oglądam jakąś podróbkę anime. Polecam tylko naprawdę, ale to naprawdę wyposzczonych wielbicielom horrorów, którzy przeboleją opłakaną jakość i skupią się na elementach próbujących wywołać strach.

Leave a comment for: "C Danchi – odcinek 1"