Mushikaburi Hime – odcinek 2

No proszę, nie spodziewałam się, że faktycznie zagadka rur się rozwiąże, a szczebel wypali tak spektakularnie… Ani że intryga ledwo zawiązana  w pierwszym odcinku w drugim zostanie odsłonięta i rozwiązana, a rywalka naszej uroczej bohaterki pójdzie w dyby. Pozostaje mi czekać niecierpliwie na trzeci, by przekonać się, co jeszcze fascynującego nas w tej serii czeka!

Aha. A teraz weźcie w cudzysłów wszystkie użyte powyżej przymiotniki i przysłówki… Faktem jest, że poczułam się nieco zdziwiona tempem rozwoju tych wydarzeń, ale wcale nie uważam tego za plus, bo wszystkie są wybitnie naiwne, a „bohaterka” większość odcinka stoi jak słup, pozwalając, by inni coś robili, wyjaśniali czy podejmowali decyzje. Jedyny punkt, jaki u mnie zdobyła, to wtedy, kiedy uświadomiwszy sobie, że tak naprawdę kocha księcia, postanowiła się z nim skonfrontować w kwestii ich narzeczeństwa. Naszedłszy go jednak na zabawianiu lady Irene, ograniczyła się do oddania książki i wycofania ze łzami w oczach.

Potem znów przyszła do zamku oddać komuś książkę, została obarczona naręczem papierów przez jednego z przybocznych księcia i natknęła się na Irene, która natychmiast udała, że została przez nią zepchnięta ze schodów. Następnie, w obliczu księcia i zbiegowiska służby, oskarżyła Eliannę nie tylko o zamach na swoje życie, ale i o prześladowanie jej (pojawił się szczebel i awaria rur, aha!). Książę jednakże szybko przestał udawać, że jej wierzy, wyjaśnił wszem i wobec, że oskarżenia są bezpodstawne, a raczej powinny być skierowane odwrotnie (szczebel i rury po raz drugi!), poza tym także ojciec Irene dopuścił się haniebnych czynów i nieomalże zdrady stanu. Oboje trafiają pod straż.

Cały ten czas Elianna stoi, a jej reakcje ograniczają się do westchnięć i robienia wielkich oczu. Co ten książę w niej widzi? A widzi, bo wykorzystuje tę sytuację, by zapytać o zdanie na temat ożenku z nią(!) wszystkich zgromadzonych – w większości służbę – i okazuje się, że bohaterka oprócz czytania udzielała się też naokoło z wyczytaną wiedzą (np. przepisami na nowe potrawy – jak wiadomo, mól książkowy czyta wszystko, co mu wpadnie w ręce, nawet książki kucharskie). Kiedy ona to robiła, nie wiem, bo w poprzednim odcinku siedziała cały czas z nosem w księgach, ale niech jej będzie. W każdym razie służba jest nią zachwycona jako przyszłą królową, a ostatni z niechętnych jej arystokratów, zamieszany nieświadomie w szwindel z fałszowaniem dzieł sztuki przez ojca Irene, też musi przełknąć dumę i wyrazić poparcie dla planów księcia. Zatem pairing ustalony, droga do ożenku wolna, seria mogłaby się już skończyć, z pożytkiem dla wszystkich (nie)zainteresowanych, ze mną na czele.

Głupie to i tyle, bynajmniej nie w śmieszny sposób; więcej nie widzę sensu pisać, a tak beznadziejnej głównej bohaterki dawno nie widziałam, o ile w ogóle.

Leave a comment for: "Mushikaburi Hime – odcinek 2"