Shinobi no Ittoki – odcinek 1

Shinobi no Ittoki zaczyna się jak dzieło epokowe, doniosłą muzyką, roztrzęsionym rozmytym obrazem i nazwiskami najważniejszych twórców pomiędzy. A potem mamy zbliżenie na szkołę japońską (gimnazjum), a w niej głównego bohatera, zwykłego chłopaczka, o którym od razu wiemy, że nie będzie zwykły, bo to taka seria. Niewinne chłopię chodzi do szkoły, ma zabawnych kolegów, dzielnie uczęszcza na wszystkie dodatkowe zajęcia, na które zapisała go matka, nie pytając, dlaczego musi tyle umieć. Gimnastyka i judo jednocześnie? No normalne, co chcecie. Tylko trochę irytuje go zamaskowana bladoróżowowłosa kuzynka, która pilnuje, żeby mu się nic nie stało. Nie burzy jego spokoju nawet ciężarówka, której jakimś dziwnym trafem pękły obie opony z przodu, tak że prawie go rozjechała. Z równowagi wytrąca go dopiero wyznanie miłosne od obcej ciemnoróżowowłosej dziewczyny. Ittoki jest wniebowizięty i dopiero kiedy panienka u siebie w domu próbuje się do niego dobierać, spanikowany pyta, czy to jakiś żart. Wtedy z szafy i spod łóżka wyskakują ninja, wraz z panienką próbując zabić bohatera.

Niech nikt mi nie mówi, że zdradzam za dużo, to wszystko było do przewidzenia od samego początku. Wydarzenia i „tajemnice” były tak kliszowe, że aż zabawne – naprawdę się uśmiałam przy tym odcinku (a to jest zdecydowanie lepsze od nudy). Oczywiście że bohater pochodzi z rodu shinobi, oczywiście że jest ichnim paniczem, którego klan musi chronić – i nie wiadomo dlaczego, utrzymywać w błogiej nieświadomości (ale na wszelki wypadek wytrenować). W pewnym momencie nawet mu współczułam tego, jak daleko poza wszelkie sprawy rodzinne został on wykopany i jak wszyscy wszystko wiedzą, tylko nie on. Oczywiście po wydarzeniach z tego odcinka – razem z widzem – musi się dowiedzieć o swoim pochodzeniu i roli. Oraz o ukrywających się we współczesnym społeczeństwie ninja, tym, że należy do klanu wioski Iga, zagrożonego przez klan wioski Koga (mający swoją siedzibę w potężnym, nowoczesnym wieżowcu, jak przystało na złą korporację).

Nie jest źle. Jak już wspomniałam, jest to autentycznie, niezamierzenie zabawne, doskonale sprawdzi się do chowania twarzy w dłoniach z zażenowania podczas grupowego oglądania. Nie jest nawet nadmiernie mroczne, przynajmniej na razie. Pozytywnie zaskoczyła mnie też liczba postaci pobocznych, która sprawia, że świat wokół bohatera żyje, a nie wygląda tylko jak makieta, po której Ittoki ma skakać i fikać. Ma silną matkę ze świetną seiyuu, uroczego wujka i masę innych krewnych, oczywiście wszystkich z klanu. No i te magiczne zbroje rodem z serii sentai otulające postaci w jedną sekundę (jeno wszystkie czarne)…

Leave a comment for: "Shinobi no Ittoki – odcinek 1"