Eiyuu Ou, Bu o Kiwameru Tame Tenseisu Soshite, Sekai Saikyou no Minarai Kishi – odcinek 3

Eris zatrzymuje Inglis, a Leon zatrzymuje obie i opowiada o pewnej frakcji walczącej z Highlanderami. Mimo zdawałoby się wspólnego wroga, nie są w stanie dojść do porozumienia, każde mając własne poglądy na temat tego, jak należy obchodzić się z wrogiem, zaś główna bohaterka i tak chce tylko walczyć – tym razem na cel obiera sobie właśnie Leona, który atakując Eris pokazał jak jest silny. Walkę przerywa jednak Rani oraz ścigający ją potwór, który okazuje się przemienionym Rahlem, oszalałym i skupionym na dorwaniu Inglis. Główna bohaterka z pomocą Eris wykopują go poza miasto, by ostatecznie rozprawić się z nim w bezpiecznej odległości od innych ludzi.

W drugiej części odcinka dziewczęta mają już piętnaście lat i udają się do szkoły dla rycerzy jako uczennica i jej giermek, ale w międzyczasie zostają poproszone o pomoc przez zarządzającą miastem Highlanderkę. Chce ona pozbyć się rycerzy byłego zarządcy, którzy po wydaleniu przez nią ze stanowisk, zaczęli siać popłoch w okolicy.

Fabuła nieco wyhamowała i zaczęła się potykać. Do tej pory szła gładko jak nóż przez masło, ale w trzecim odcinku zauważyłam kilka momentów, kiedy sceny wyglądają, jakby coś pominięto albo przyspieszono akcję. W pierwszej połowie nie do końca jasna jest rozmowa miedzy Inglis, Eris a Leonem – bohaterowie wchodzą w konflikt, ale z rozmowy nie wynika jasno, kto jakie ma zamiary i z kim się nie zgadza, mimo to, wątek szybko zostaje rozwiązany, a zielonowłosy niemilec załatwiony. W drugiej części udają się do szkoły, zdają egzaminy i dostają zakwaterowanie, ale… to najprawdopodobniej jeszcze wcale nie szkoła, tylko przerwa na pracę dorywczą na jakimś zamku po drodze, bo brakuje im pieniędzy na jedzenie. Seria widocznie sypie się, jeśli chodzi o logikę następujących po sobie scen i umiejętność przekazania widzowi, co się właściwie dzieje. Do tej pory nie było tego problemu, wiec może to jednorazowy wypadek i w następnych odcinkach wszystko wróci do normy, ale ten pokazał, że poziom wyznaczony przez dwa pierwsze nie jest stały, na czym cierpią nawet główne postaci, pozbawione czasu na refleksję czy cokolwiek innego, przybliżającego je widzowi.

Zamieszczono tutaj również scenę fanserwiśną, z podziwianiem ciała koleżanki i obmacywaniem jej piersi – z jakiegoś powodu na to czasu wystarczyło. Grafikę trudno mi ocenić, bo spora cześć akcji działa się w ciemnych lokacjach lub o zmroku, tak że czasami trudno było mi nawet odróżnić Inglis od Eris. Jestem zawiedziona trzecim odcinkiem, ale liczę na powrót do poprzedniej jakości, jako że poprzednie odcinki były w porządku i chętnie oglądałabym dalej.

Leave a comment for: "Eiyuu Ou, Bu o Kiwameru Tame Tenseisu Soshite, Sekai Saikyou no Minarai Kishi – odcinek 3"