High Card – odcinek 1 i 2

Coś (w sensie jak wielki pocisk) rozwala mury staro wyglądającego miasta (potem wychodzi, że raczej stolicy). Młoda dziewczyna wraz ze wspólnikiem w brawurowej akcji, w którą zaangażowani są goście z bronią, mnóstwo materiałów wybuchowych i śmigłowiec, wykrada ze skarbca tajemniczą walizkę, nie udaje jej się jednak zatrzymać zawartości – znajdujące się w niej karty rozsypują się po całym królestwie.

Miesiąc później – młody złodziejaszek, Finn przywłaszcza sobie dobra innych ludzi, jednak nie udaje mu się ich sprzedać – a kasy potrzebuje, by ocalić od wysiedlenia sierociniec, który go przygarnął – kupiec mówi mu jednak, że ma coś, co może pójść za wielkie pieniądze – starą kartę, dwójkę pikową, ale zainteresowany stwierdza, że akurat ta rzecz na sprzedaż nie jest. Ciągiem myślowym jednak zasugerowany, postanawia popróbować szczęścia w kasynie… gdzie sromotnie przegrywa. Jak się szybko okazuje, ogrywa go niejaki Lucky Lunchman, gościu, który zawsze ma szczęście dzięki szczęśliwym rękawiczkom. Niestety, kolejna wygrana ściąga uwagę ochrony, która zgarnia ich obu na pogawędkę, w trakcie której okazuje się, że szczęście Lucky’ego wiąże się z posiadaniem i używaniem „Karty”. I tu Finn ma okazję na własne oczy zobaczyć, w jaki sposób te karty działają, bowiem pojawia się nagle kolejny facet, tym razem w gustownym czerwonym garniaku, i uprzejmie prosi o zwrot karty. Wychodzi na to, że on i będący już na miejscu psychopata, który groził Lucky’emu, zdecydowanie się nie lubią, zaczynają coś dziwnego wykrzykiwać i rzucają podobnymi kartami, na dodatek mającymi jakieś dziwne moce. Oraz próbują się zabić. Po ładnej walce na ręce, nogi i kolorowe kulki Finnowi udaje się zwiać ze zwiniętą szczęśliwą kartą. Na próżno jednak ucieka, ścigają go obaj żądni karty panowie – tu mamy ładny pościg zakończony wielkim wybuchem – i odcinek kończy się gdy Finn decyduje ze swoją kartą zrobić dokładnie to, co podpatrzył u przeciwników – czyli jej użyć.

Cóż, skutkiem tego zyskuje zainteresowanie gościa w czerwonym garniaku, który dostarcza go siedziby swojej organizacji. Finn budzi się, dostaje herbatkę,  po czym przychodzi tenże Chris i literalnie grozi, że go ubije, jeśli swojej karty nie odda. Bohatera ratuje telefon, po którym następuje dowiaduje się od nie-kamerdynera Bernarda, o co w tym chodzi – czym są karty, kim oni są, kim są ci drudzy, gdzie są i przede wszystkim, że król Julian daje im błogosławieństwo w odzyskaniu kart. (Tak, to jemu w pierwszym odcinku zwinęli walizkę). A przede wszystkim, że przykrywką organizacji jest superdrogi salon samochodowy, gdzie od tej pory będzie pracował za duża kasę. Należy go tylko wpakować w garniak i nauczyć manier. Potem mamy jeszcze przebitki z zamawiania garnituru, rozmowę Finna z opiekunem sierocińca oraz akcję policyjno-organizacyjną, w trakcie której Finn zarabia pierwsze punkty u Chrisa.

Cóż, do tego projektu podchodziłam jak pies do jeża – raz i dwa, że jest to autorski projekt multimedialny, w dodatku  twórców Kakegurui, którego to anime nie strawiłam. Jak na razie  jednak po dwóch odcinkach wygląda to dosyć interesująco. Oczywiście głównymi graczami będą dwie Tajne Organizacje – oficjalna i mafijna, które wszelkimi sposobami będą sobie utrudniać życia i polować na całą talię, zapewne w celu zdobycia władzy nad światem albo czegoś podobnego. Wielkich intryg (na razie) się nie uświadczy, nie ma nawet jakiejś sugestii – może będą potem. Mamy natomiast już zaprezentowany stosunek prowadzących śledztwo detektywów do dziwnych wydarzeń, zasugerowane przyszłe wtrącanie się nowicjuszki, ustalanie hierarchii przez bohatera, na razie z Chrisem i garść informacji o świecie. Oraz radosną rozwalankę, pościgi samochodowe, wybuchy i walkę wręcz, wszystko w towarzystwie muzyczki tworzącej nastrój, zwłaszcza w kasynie.

Pod względem animacji i projektu postaci pierwszy odcinek sprawiał bardziej dopracowane wrażenie, w drugim już miejscami pojawiały się krzywizny. Walka wręcz i pościgi samochodowe były ładne i dopracowane, postacie poruszają się płynnie, ale łatwo można było zauważyć puste tła w większości lokacji, gdzie kamera skupiała się na bohaterach – jednak przez szybkość wydarzeń i odpowiednie kadrowanie, a także śliczne widoczki i plany ogólne, można było nie zwrócić na to uwagi. No i nie cackają się z krwią – jak ma płynąć, to płynie. Co więcej, zważywszy na zaprezentowane dotychczas zdolności rzeczonych kart, przewiduję ich różne ciekawe (i krwiste) akcje w wykonaniu zwłaszcza dwóch rywalizujących grup. Warto się zatem zastanowić nad dalszym oglądaniem.

Leave a comment for: "High Card – odcinek 1 i 2"