NieR:Automata Ver 1.1a – odcinek 3

Tła malowane przez twórców nie przestają mnie zachwycać. Czy scena będzie trwać minutę, czy tylko kilka sekund, na jej potrzeby stworzyli unikalny i dopracowany rysunek. Wspaniale oddają klimat gry, a nawet go rozwijają, dodając detale i grę światłem, jakiej w oryginalnej grafice nie dało się uzyskać. Aż mam poczucie, że się marnując, będąc widoczne na ekranie tak krótko.

Fabuła dalej blisko podąża za grą, choć intrygują mnie dostrzegalne odchylenia, z których największym jest obecność nowej postaci, Lily, lokalnej liderki ruchu oporu. Zupełnie nową postacią nie jest, co ciekawe pochodzi ze sztuki teatralnej stworzonej przez Yoko Taro. Jej akcja umieszczona była kilkaset lat przed wydarzeniami z gry i była dla niej formą prologu, opisując historię YoRHy i ruchu oporu. Yoko Taro w wywiadach wspominał, że fabuła na potrzeby anime będzie wymagała modyfikacji, więc pewnie dodanie tych elementów ma z tym związek. Mam tylko nadzieję, że choć część fabuły ze sztuki zostanie nam tutaj przybliżona, np. w postaci retrospekcji ze strony Lily, żal byłoby nie mieć dostępu do tego intrygującego materiału.

Zobaczymy, tymczasem 9S i 2B odwiedzają bazę ruchu oporu, w której otrzymujemy kilka kolejnych mrugnięć okiem do graczy w postaci kupców, u których mogli robić zakupy, wraz z leżącym obok stosem rozpoznawalnego ekwipunku, po czym fabuła rusza dalej i poznajemy kolejną postać – tym razem już z gry – Jackass, dość ekscentryczną – żeby nie powiedzieć szaloną – androidkę, z nieustającą pasją prowadzącą badania androidów i maszyn. Wraz z nią odwiedzamy kolejny z obszarów gry, pustynię, a postacie zaliczają krótką scenę walki. Animowaną funkcjonalnie, ale przyznajmy – niezbyt efektownie. Cóż, fani scen akcji chyba nie będą mieli w tym anime czego szukać, ale też nie ona była główną atrakcją oryginalnej fabuły.

Dalej trafiamy do malowniczo oddanego opuszczonego blokowiska, gdzie bohaterowie wypełniają jeden z celów swojej misji znajdując ciało wysłanej tam przed nimi agentki YoRHa. Ten opis fabuły nie brzmi jakoś szczególnie porywająco i faktycznie, po pełnym akcji odcinku pierwszym wydarzenia zdecydowanie zwolniły, ale końcówka pokazuje, że już właśnie znowu rusza z kopyta. Zaraz po znalezieniu zwłok bohaterowie trafiają bowiem do podziemnej pieczary, w której maszyny zachowują się w dziwny i niepokojący sposób, zdając się symulować ludzką prokreację. Po utworzeniu wielkiej kuli z jej środka wypada maszyna wyglądająca jak android – Adam, aby po walce z bohaterami z jego żebra wyszedł również drugi – Ewa. Para ta to będą istotni antagoniści w dalszej części. W grze ich wprowadzenie udało się przedstawić efektowniej, ta wersja wywarła na mnie emocjonalnie słabsze wrażenie. Chyba trochę za mało czasu poświęcono na tę ważną scenę, ale nie będę za dużo narzekał, i tak jest nieźle.

Przy bardziej „klasycznym” prowadzeniu fabuły odcinek wciągnął mnie mniej niż wtręt o religijno-filozoficznym przebudzeniu maszyn poprzednio, ale i tak mi się podobał. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie to godna ekranizacja wybitnej gry. Na oko przystępna i atrakcyjna dla jej nieznających, a i ja jako gracz znajduję tu coś dla siebie. Klimat wylewa się z ekranu, fabuła intryguje, postacie są świetnie zagrane przez seiyuu, seria szczerze godna polecenia!

Leave a comment for: "NieR:Automata Ver 1.1a – odcinek 3"