Nokemono-tachi no Yoru – odcinek 1

Seria pierwszy poważny minus zaliczyła na starcie. Nie lubię, gdy ktoś siłą próbuje próbuje wyciskać ze mnie wzruszenie, więc lekką przesadą wydała mi się biedna sierotka z łezkami drżącymi w wielkich oczach, ubrana w łachmany i jedząca spleśniały chleb, za to z włosami wyczesanymi i błyszczącymi jak z reklamy odżywek oraz ostrzyżonymi jak z modnego salonu fryzjerskiego. Dziewczę to mieszka w dziewiętnastowiecznym Londynie i zarabia na życie żebraniem, acz wszystkie jej zarobki są odbierane przez podłego i skorumpowanego duchownego, który się nią „opiekuje” (czyli często bije i karmi spleśniałym chlebem). W życiu nieszczęsnej Wisterii, bo tak bohaterka ma na imię, jedyną jaśniejszą chwilą są potajemne spotkania w nocy z diabłem… Nie, nie takie. Diabeł ma na imię Marbas, jest szarmancki, o aparycji antropomorficznego lwa (lub przystojnego młodzieńca), znudzony wiecznym życiem i nie ma nic lepszego do roboty poza opowiadaniem słodkiej Wisterii bajek na dobranoc. (Nie, serio bajek).

Potem fabuła się rozkręca. Podły Duchowny okazuje się stręczycielem wyszukującym młode dziewczęta do burdeli i dla arystokracji (swoją drogą strasznie detalicznie do tego podchodzi, jedna na raz – co to za zyski?). Właśnie pewnemu podłemu, a przy tym zboczonemu (nie w sensie „anime-zboczeniec”, tylko faktyczny dewiant seksualny) podstarzałemu typowi zostaje sprzedana Wisteria. Marbas początkowo odmawia pomocy – aby jej udzielić, musiałby zawrzeć z dziewczęciem pakt, a nie ma ono nic, co by go zainteresowało. Ten przebłysk zdrowego rozsądku gaśnie jednak szybko i ostatecznie Marbas w ostatniej chwili ratuje Wisterię z rąk oprawcy… Po to tylko, by się przekonać, że Podły Arystokrata zawarł pakt z innym diabłem. W zwykłych okolicznościach Marbas pokonałby go z palcem w nosie, ale udzielanie pomocy człowiekowi bez kontraktu może się skończyć dla niego tragicznie… Na szczęście w ostatniej chwili Wisteria ofiarowuje mu swoje oczęta (na szczęście nie jak święta Łucja) jako swój największy skarb. I tak oto dziewczynka i diabeł wyruszają w podróż, aby poznać świat, którego biedne dziewczę nie miało do tej pory okazji zobaczyć (i ponoć już nie będzie miało, ale liczy na narrację Marbasa).

W tle pęta się jeszcze para łowców demonów – bishounenów, czarnowłosy i srebrny. Tak, jeszcze przed końcem odcinka dowiadujemy się explicite, że srebrny jest zaginionym bratem Wisterii, zaś jego misją jest zabicie wszystkich diabłów na świecie. Ach. To straszne. Czy mogę już skończyć tę zajawkę?

Przyznam, że liczyłam na coś w rodzaju i klimatach Mahou Tsukai no Yome, czyli okruchy życia zatopione w angielskim realizmie magicznym. Zobaczymy, jak to się dalej rozwinie, ale niestety obawiam się, że piłowany będzie raczej motyw niedopasowania, nietolerancji, uprzedzeń i ogólnie niesprawiedliwości społecznej, ale nie po to, żeby coś ciekawego powiedzieć na te tematy, tylko żeby widz się wzruszył. Jako i ja się nie wzruszyłam. A, zapomniałabym: walka na wektorowe włosy i macki wyglądała kretyńsko.

Leave a comment for: "Nokemono-tachi no Yoru – odcinek 1"