Revenger – odcinek 1

Na idącą spokojnie przez noc grupę osób napada ponury ubrany na czarno samuraj, morduje ich błyskawicznie i szybko się oddala z miejsca zbrodni. Widzimy go następnego dnia, gdy siedzi pod mostem i zostaje zaczepiony  przez dosyć dziwnego osobnika, sugerującego, iż lokalna społeczność doniosła „im” o podejrzanym typie, szwędającym się w okolicy, i czy łaskawie mógłby się wytłumaczyć. („Im” czyli pewnej grupce osób zajmującej się pewnymi „nietypowymi” zleceniami.). Po wymianie grzeczności, z której dowiadujemy się, że pytający zwie się Usui Yuen, a samotny samuraj Kurima Raizo, wychodzi na jaw, iż wykonane poprzedniej nocy zlecenie miało za cel zlikwidowanie zdrajcy działającego na szkodę honoru jego pana,  zamieszanego w handel opium z Anglikami, a tak w ogóle to przyszłego teścia, a teraz Raizo ma dylemat moralny, który został w tej krótkiej rozmowie rozwiany. W każdym razie panowie po wymianie kolejnych uprzejmości rozstają się bardzo pokojowo, Raizo wraca do domu, po czym na leśnej ścieżce napotyka ludzi swojego pana, którzy nie dość, że uważają go za głupiego, to jeszcze próbują go zastrzelić! Z opresji ratuje go tajemniczy głos, który każe mu skakać do rzeki, co też i bohater czyni…

W dalszej części odcinka widz dowiaduje się, o co tak naprawdę chodzi, kogo zabił Raizo, kto jest zdrajcą i dlaczego, a także śledzi wysiłek tajemniczej organizacji, działającej na zlecenie innej tajemniczej organizacji (z elementami chrześcijańskimi) w celu ujęcia złych ludzi, samowolkę Raizo który oczywiście nie mógł oraz patrzy na lejącą się gęsto krew. Prawdziwa zemsta się dokonuje, ktoś jest niezadowolony z takiego obrotu wydarzeń, a w tle rozgrywa się osobista tragedia bohatera.

Ach, jak pięknie, mroczno i krwisto, bez cenzury i cyców znienacka. Mroczno, ponieważ akcja nie dość, że toczy się w nocy, to jeszcze obraca się wokół motywu zdrady i zemsty, a krwisto, ponieważ twórcy się nie patyczkują  i jak już ktoś ginie, to krwawo i trochę pomysłowo. A ginie w sumie sporo osób, czy to przy użyciu miecza, czy garoty. Estetyczność i malowniczość niektórych scen (mord złotą folią) jest przyjemna dla oka, także detaliczne sceny animacji (ozdabianie przedmiotów z laki przez Yuena, czy popijawa i rozmowa u zdrajcy), ale widać oszczędności w planach dalszych, uproszczenia postaci, choć nie krajobrazów. Bohaterowie są dorośli i zróżnicowani oraz, co z jednej strony może być zarzutem, z drugiej konwencją, w przeciwieństwie do bohatera ni chusteczki nie wyglądają na lokalsów, raczej jak przypadkowa drużyna, zwłaszcza Nio Od Garoty i Latawca (no bo musi być wśród zabójców coś co wygląda jak małolat, zapewne nim może jest i ma Mroczną Przeszłość lub jest Małym Miłym Psychopatą).

Fabularnie w sumie w pierwszym odcinku mamy wprowadzenie, które ma uzasadnić przyłączenie się Bohatera do Grupy, przeżywa bowiem on Dramat i Zdradę, mamy też Tajną Organizację która posługuje się niedopowiedzeniami, lokalny władca jest skorumpowany, a w tle mamy sugestie ekspansji Zachodu i opium. Ekspozycja nie jest poprowadzona szybko, co ma swoje uzasadnienie, bo jakoś trzeba pokazać powody decydujące o przyszłej współpracy bohatera. Ale tak na marginesie, uważam, że po prostu musieli dopasować dialogi do wszechobecnego podkładu muzycznego, którego zadaniem  w większości jest ilustrowanie scen oraz budowanie napięcia, z czego się dobrze wywiązuje. Cóż, zobaczymy, co będzie dalej.

Leave a comment for: "Revenger – odcinek 1"