Saikyou Onmyouji no Isekai Tenseiki – odcinek 3

Egzaminy czas zacząć (i zaraz skończyć). Podczas sprawdzianu praktycznego zarówno Yifa, jak i Saika popisują się mocami i magią, jakiej teoretycznie mieć nie powinni (co nie uchodzi uwadze nauczycieli), ale przyćmiewa ich przedstawiona w końcówce poprzedniego odcinka Amyu. Dziewczyna dysponuje mocami czterech żywiołów (co najmniej) i to w takiej ilości, że egzaminatorzy zaczynają się zastanawiać, czy nie mają do czynienia z Bohaterką z przepowiedni. Oczywiście ona, Yifa i Saika dostają się do szkoły bez problemów i na pierwszych trzech miejscach – w tej kolejności, ku leciutkiemu zaskoczeniu bohatera.

Jak się jednak okazuje, Amyu zdążyła zwrócić na siebie uwagę nie tylko w szkole. Ceremonię rozpoczęcia roku szkolnego przerywa atak potworów, zaś Saika, uznawszy, że Amyu powinna poradzić sobie z takim zagrożeniem, udaje się bezpośrednio do jego źródła, czyli magicznego kręgu w otaczającym szkołę lesie. Tam spotyka przeciwnika, który stanowi dla niego nieco poważniejsze wyzwanie niż dotychczasowi… Ale czy na pewno? Saika jest zdeterminowany, żeby w tym wcieleniu posługiwać się sprytem i podstępem, a dzięki temu żyć długo i szczęśliwie, choćby i kosztem innych. To zaś oznacza, że bardzo mu pasuje osoba, która w oczach całego świata stanie się „najsilniejsza” i odwróci od niego uwagę.

Po trzech odcinkach podtrzymuję opinię, że ta seria jest oczko lepsza od standardowego wydania „przepakowany bohater odradza się w innym świecie”, ale wrażenie mam na razie mieszane. Doceniam światotworzenie i spójny na razie system magii; doceniam także, że bohater ma jakiś cel, do którego konsekwentnie dąży. Niektóre sceny wyglądają ładnie – przyłożono się do kadrowania i kolorystyki, co pozwala wykreować całkiem przyzwoity klimat. Niestety równie dużo scen jest z kolei piekielnie statycznych i to także w trakcie żywej akcji, a w światotworzeniu widać spore dziury (egzamin i ceremonia, wyraźnie zaprojektowane w celu popchnięcia fabuły w odpowiednim kierunku). Nie do końca podoba mi się także bohater z założenia manipulujący całym otoczeniem całkowicie na zimno, acz podejrzewam, że to akurat dla wielu widzów może stanowić podstawową zaletę tej produkcji. Z mojego punktu widzenia przydałoby mu się spotkać osobę z gatunku „trafiła kosa na kamień” – i może nawet rzucę okiem, żeby się dowiedzieć, czy to nastąpi.

Leave a comment for: "Saikyou Onmyouji no Isekai Tenseiki – odcinek 3"