Kawaisugi Crisis – odcinek 2

Liza odrobinę oswaja się z kotem, chociaż nadal wydaje się mocno onieśmielona jego uroczością. Nowy przyjaciel kosmitki ma wszystko, czego kot potrzebuje, ponieważ za radą ziemskich przyjaciół, Liza wykupiła pół sklepu zoologicznego. Nie zmienia to faktu, że mały pieszczoch, który do tej pory wiódł wyjątkowo żałosny żywot, wprost nie może się odkleić od nowej właścicielki. Nieważne czy je, śpi lub bawi się, Liza musi być tuż obok niego. Kasumi tłumaczy bohaterce, że jej pieszczoch potrzebuje imienia i warto je przemyśleć. Ostatecznie zainspirowana kolorem sierści i oczu pupila, Liza wybiera imię Yozora. Metodą prób i błędów bohaterka uczy się „obsługi” kota – na przykład dowiaduje się, że osłanianie się przed pupilem polem siłowym może być wygodne dla niej, ale pieszczochowi niekoniecznie będzie się podobało, podobnie zresztą jak lewitacja. Największym problemem okazują się jednak dalsze badania Ziemi. Liza tak panicznie boi się zostawić Yozorę samego, że nie jest w stanie kontynuować pracy, mimo zupełnie sensownych tłumaczeń Kasumi, że odpowiedzialny właściciel (w ogóle człowiek) powinien pracować, by móc zaspokoić potrzeby pupila. Bohaterka postanawia skonsultować się w tej sprawie z sąsiadką, równie nawiedzoną kociarą, ale okazuje się ona kiepskim doradcą, ponieważ ma nie mniejszego bzika niż Liza. Ostatecznie stwierdza, że po prostu będzie pracować z domu…

Tymczasem długa nieobecność Luny, jej podejrzane zachowanie i brak sensownych wyników badań zaczynają martwić Roya. Zmartwienie ustępuje panice, gdy zespół badawczy tworzy prawdopodobny wizerunek kota na podstawie dźwięku, słyszanego podczas rozmowy z Lizą. Cóż, powiem szczerze, że jest coś prawdziwego w zaprezentowanym stworzeniu… W każdym razie, Roy podejmuje decyzję o wysłaniu na Ziemię wsparcia, co martwi bohaterkę, przekonaną że jej współpracownicy mogą nie wytrzymać tak wysokiego stężenia słodkości…

Muszę przyznać, że drugi odcinek, chociaż nadal daleki od ideału, i tak jest o niebo lepszy od pierwszego. Fabuła nieco drgnęła, a i Liza zachowuje się odrobinę sensowniej. Dzięki Kasumi i Seijiemu, którzy pełnią rolę głosu rozsądku, pojawia się tu sporo faktów, dotyczących posiadania kota. Naturalnie, dla wieloletnich kociarzy są to „oczywistości”, ale zawsze lepsze to, niż nieartykułowane piski irytującej kosmitki. Acz nie ukrywam, że drażni mnie trochę przerysowanie posiadania zwierzęcia, które urasta do rangi całkowitego zdziwaczenia. Na plus warto za to policzyć ukazanie jak ogromną popularność w mediach społecznościowych zdobyły koty.

Szczerze mówiąc, mam problem z oceną tej serii. To znaczy, na pewno jest ona daleka od ideału, z różnych powodów, ale chyba najbardziej męczący jest brak konsekwencji i powielanie obiegowych opinii. Życie z kotem jest na tyle interesujące i chwilami absurdalne, że wszelkie przerysowania są zbędne. Większość moich znajomych kociarzy ma bardzo rozsądny i odpowiedzialny stosunek do posiadania pupila, na pewno nie można o nich powiedzieć, że „czczą” swoje zwierzę i są jego niewolnikiem (OK, może z jednym wyjątkiem). Tymczasem w taki sposób twórcy ukazują każdego właściciela kota w anime. Tak naprawdę, dużo ciekawiej zapowiadają się spotkania kolejnych Obcych z ziemską cywilizacją.

Leave a comment for: "Kawaisugi Crisis – odcinek 2"