Oshi no Ko – odcinek 3

Przy zapisywaniu się do szkoły Aqua i Ruby spotykają Kanę Arimę, aktorkę dziecięcą z pierwszego odcinka. Dziewczyna niezmiernie się cieszy, że widzi Aquę, chce o nim od razu wszystkiego się dowiedzieć, drepcze za nim i nie daje mu spokoju, dopóki ten nie poddaje się i nie prowadzi jej do reżysera, któremu asystuje, aby na spokojnie z nią porozmawiać. Okazuje się, że mała, zadufana aktoreczka nie wyrosła wcale na upierdliwą przylepę, jak pierwsze minuty zdają się pokazywać. Aquę zatrzymała, bo rzeczywiście interesuje ją, czy chłopak nadal gra, czy się rozwija. Bohater nie ma jednak zamiaru zostawać aktorem, uważa, że nie ma odpowiednich zdolności, nie jest też zainteresowany projektem, w którym aktualnie bierze udział Kana – to znaczy, dopóki nie słyszy nazwiska reżysera…

Nazwisko to bowiem jest jednym z tych, które występują na liście kontaktów w telefonie Ai – co oznacza, że osoba je nosząca jest celem Aquy i jego polowania na DNA, które chce porównać do swojego. Gdy tylko pada to nazwisko, bohater zgadza się wziąć udział w projekcie i zagrać u boku Kany – dostaje rolę prześladowcy w ostatnim, kulminacyjnym odcinku słabiutkiej dramy.

Również tym razem odcinek ocieka mrokiem za każdym razem, gdy na ekranie widzimy głównego bohatera, jego siostra pojawia się tylko przelotnie, zaś pozostały czas ekranowy zajmuje Kana Arima. Młoda aktorka niesamowicie się rozwinęła, głównie jeśli chodzi o charakter. Dużo mówi, ale jej wypowiedzi brzmią dojrzale, sensownie i empatycznie, bez jakichkolwiek sztucznych naleciałości, w efekcie czego całkiem przyjemnie się jej słucha. To ona tym razem przekazuje nam wiedzę o tym, jak działa rynek filmowy, mówi nam o promowaniu niedoświadczonych aktorów kosztem jakości tworzonego serialu oraz innych tego rodzaju smaczkach. Cieszę się, że jest w tym odcinku, bo bez niej utopilibyśmy się w gęstej ciemności, jaką generuje postać głównego bohatera.

Nie jest to seria lekka i przyjemna, elementy komediowe to krople w morzu mroku, zafiksowanie głównego bohatera jest co najmniej niepokojące, to jakiś nowy rodzaj fanatyzmu, którego cala siła przeszła z uwielbienia Ai na pragnienie zemsty za jej śmierć. Biorąc pod uwagę realizm w pokazywaniu świata showbiznesu, również ten aspekt nie będzie różowy, a szczeble kariery bliźniaków raczej kolczaste i wiotkie. Jednocześnie ogląda się to szybko i w miarę przyjemnie śledzi losy postaci oraz ich nie za wesołe przypadki. Pomaga w tym ładna animacja, tym razem skupiająca się na pokazaniu uroku Kany Arimy. Widać, na których scenach twórcom zależało najbardziej.

Leave a comment for: "Oshi no Ko – odcinek 3"