Otonari ni Ginga – odcinek 2

Do Ichirou powoli dociera jak daleko idące konsekwencje ma ukłucie – Shiori upiera się, że to praktycznie przesądza o wspólnym życiu i prędzej czy później musi skończyć się małżeństwem. Ichirou dostrzega sporą nieścisłość w jej rozumowaniu, skoro opuściła wyspę, żeby zerwać z tradycją i poznać świat, dlaczego teraz upiera się żeby spędzić życie z obcym człowiekiem?! Co więcej, zmuszanie siebie i kogoś do miłości nie jest w porządku, tym bardziej, że druga osoba może już mieć kogoś, kogo kocha. Po namyśle Shiori przyznaje rację Kudze, ale nie wydaje się do końca przekonana. Ostatecznie bohaterowie decydują o odłożeniu rozmowy na później, chociażby po tym jak się wyśpią i załatwią sprawy wydawnicze.

Shiori udaje się do hotelu, gdzie wynajmuje pokój, żeby odespać intensywny początek artystycznej kariery. Tymczasem Ichirou dostaje paskudnej gorączki, która wydaje się efektem przepracowania. Powiadomiona przez młodsze rodzeństwo chłopaka Shiori, upiera się, że to jej wina. Podobno efektem ubocznym „kontraktu” jest konieczność przebywania blisko siebie, a każda interakcja z „gwiezdną” dziewczyną ma konsekwencje, o czym Kuga przekonuje się jeszcze kilkakrotnie w tym odcinku. Zresztą coś musi być na rzeczy, skoro obecność dziewczyny faktycznie wpływa na samopoczucie Ichirou. Siłą rzeczy bohaterowie dochodzą do wniosku, że najwygodniej będzie jeśli Shiori zamieszka w domu Kugi. Udaje jej się nawet wyciągnąć „prawie narzeczonego” na zakupy, podczas których Ichirou poznaje legendy gwiezdnych ludzi.

Serio, Kuga wyjątkowo zapunktował w tym odcinku. Zacznijmy od tego, że podszedł z odpowiednim dystansem do opowieści Shiori, przez chwilę podejrzewając ją nawet o bycie wariatką (nie dziwię się). Poza tym, mimo uroku nowej współpracowniczki, skutecznie ostudził jej „małżeński” zapał i przyklasnął pomysłowi sprawdzenia czy da się kontrakt anulować. W ogóle seria zyskuje dzięki drobiazgom – w miarę realistycznemu pokazaniu jak wygląda praca początkującego mangaki czy bardzo ładnie ukazanej relacji między rodzeństwem. Doceniam subtelność z jaką twórcy prezentują emocje bohaterów – zmartwiony chorobą brata Fumio koniecznie chce przy nim być, bo boi się, że może go stracić tak jak tatę. To naprawdę są drobiazgi, ale decydują o odbiorze całości. Tak naprawdę najsłabszym ogniwem jest Shiori, póki co nie wychodząca poza schemat słodkiej dziwaczki. W porównaniu z resztą bohaterów wypada bardzo jednowymiarowo i nijako.

Seria na razie ma zdecydowanie więcej z okruchów życia niż romansu, przede wszystkim dzięki zdroworozsądkowemu podejściu Ichirou, acz nie mam wątpliwości, że na jakimś etapie te proporcje się zmienią. Z rzeczy wartych uwagi, polecam śliczny wizualnie ending. Zresztą czołówka też daje radę, zarówno muzycznie, jak i graficznie. Cóż, póki co, nie jest to moja seria sezonu, ale zdecydowanie przyjemny „zapełniacz” czasu.

Leave a comment for: "Otonari ni Ginga – odcinek 2"