Rokudou no Onna-tachi – odcinek 3

Okazuje się, że Osanada po dwóch latach repetowania, mimo że powinna być w klasie trzeciej, jest tak naprawdę wraz z Rokudou w pierwszej klasie i postanawia, że będzie codziennie już chodzić do szkoły. To popycha chłopaka do wprowadzenia swojego wielkiego planu reformatorskiego w życia w trakcie najbliższego okresu projektowego w klasie. Proponuje, by wszyscy założyli dzienniki obserwacji roślin (bo to łatwe i nie ma nic wspólnego z matmą), obserwowali szkolną grządkę z kwiatkami i pisali, co się tam z tymi roślinkami dzieje.

Po słabym oporze wszyscy w klasie (zdopingowani przez Osanadę) zaczynają prowadzić dzienniczki i chyba się dobrze przy tym bawią. Ku wyjątkowemu niezadowoleniu Kurokaty, przybocznego Osanady, który traktuje ją jedynie jako narzędzie do przyłączenia się do Onishima Union, większego gangu, i dotarcia tam do topki.

Właśnie to niezadowolenie prowadzi do wydarzeń dramatycznych – grządka z kwiatami zostaje zniszczona, Osanada zdaje sobie sprawę ze swoich uczuć i dlatego daje się zaciągnąć na spotkanie z gangiem w celu „prezentacji”, a Rokudou postanawia ją ratować, oczywiście w swój nietypowy, nieprzemocowy sposób…

Styl grafiki zapewne utrzyma się przez pozostałe odcinki serii, czyli uproszczona a miejscami karykaturalna kreska, w stylu starszych produkcji, operująca bardzo żywymi kolorami, oraz zniekształcone rysy postaci w momentach, gdy obrywają po twarzy. O dziwo, pojawia się sporo postacie w tle i to nawet w miarę zróżnicowanych pod względem wyglądu na tyle, że można ich jakoś odróżnić.

Pod względem fabularnym jest już bardzo dobrze skrystalizowany zamysł serii – Rokudou będzie reformował i wpływał na otaczających go uczniów z klasy (a nawet szkoły), bezpośrednio na żeńskich, a pośrednio na męskich. Dla mnie tu leży największy problem serii – ponieważ na dziewczyny bohater wpływa „zaklęciem” – zaczynają do niego robić maślane oczy, zaczynają się kleić, albo robią to, o co je poprosi, i w zasadzie są bezwolne wobec tego czaru (choć w wypadku Osanady można dyskutować). Respekt natomiast w męskiej populacji łobuzów Rokudou zdobywa swoją postawą i tym, że jeśli już zdecyduje się nie poddawać, albo postawi przed sobą cel, to choćby go prali na kwaśne jabłko, to się nie podda i nawet w stanie prawie agonalnym dalej będzie robił swoje. I tym zasługuje na ich szacunek. Czyli typowy klasyczny motyw, który zdecydowanie do mnie nie przemawia, ale może przemówi do kogoś, komu się ta seria i sposób prowadzenia postaci spodoba. Ja sobie raczej odpuszczę.

Leave a comment for: "Rokudou no Onna-tachi – odcinek 3"