Yamada-kun to Lv999 no Koi wo Suru – odcinek 3

Momo zaciąga Akane na grupową randkę, ale dziewczyna jednak nie czuje się na siłach, żeby ktokolwiek się do niej przystawiał. Poza tym trafia na gościa, którego wiedza o grach ogranicza się do aplikacji na smartfonie i reklam gier. Cóż, to nie jest udana randka, zwłaszcza, że potem Momo się pyta bohaterki, czy jest pewna, że ta Ruri, której dała swój numer telefonu, to nie jest jakiś stary dziad z internetów? Akane nie podziela jej obaw, ale jednak zaczyna się zastanawiać. Niedługo w sumie, bo obiecała, że dzisiaj pogra i akurat to schodzi na plan dalszy.

Na plan bliższy się natomiast wysuwa fakt, że po zalogowaniu widzi rozmawiających Ruri i Yamadę, i wychodzi na jaw, że wspólnie założyli tę Gildię dawno temu i generalnie znają się z „reala”. To powoduje, że następnego dnia Akane jest zdecydowanie w stanie snującym się i lekko wstrząśniętym, zwłaszcza, że jej wyobraźnia umiejscawia Ruri w każdej przechodzącej gothic lolicie. A już na sto procent w tej, którą przypadkiem widzi na stacji z Yamadą. Dlatego sms od Ruri proponującej spotkanie członków Gildii w „realu” trochę burzy jej stan ducha, jednak postanawia się zgodzić. I tak (mimo obaw Momo o spotkanie z ludźmi którymi znała się tylko on-line) trochę zagubiona Akane kończy gdzieś w mieście, szukając wskazanego adresu. Na szczęście pomaga jej przypadkowo poznany gracz (jak się okazuje, maniak FOS) i przy jego pomocy bohaterka w końcu dociera na miejsce spotkania, gdzie w końcu poznaje Ruri.

Zdecydowanie odcinek toczy się niespiesznym tempem, wyjątkowo pasującym do odczucia beznadziejności bohaterki. I właśnie to tempo jest tu dla mnie oprócz samego istnienia bohaterów największym problemem. Od początku serii mamy prezentowane sceny z życia postaci, ale zwykle brak w nich dynamizmu, są za to dłużyzny, podbijane długimi ekspozycjami i rozważaniami Akane. Samych bohaterów w sumie też nic nie łączy, oprócz tego, że są w tej samej Gildii i się spotkali – ani jedno, ani drugie nie dąży aktywnie do bliższego kontaktu, ich wpadanie na siebie w przestrzeni miejskiej jest raczej przypadkowe, a jeśli chodzi o sam „romans” to na razie nie widzę tego, bo nie ma żadnej iskry. Przykro mi, ale jednak seria mnie nie kupiła.

 

Leave a comment for: "Yamada-kun to Lv999 no Koi wo Suru – odcinek 3"