W trakcie szkolnego lunchu uwadze Earnest nie umyka zażyłość Blade’a i Sophie. Nie ma jednak czasu na większe fochy, bowiem do stolika przysiada się poznana wcześniej czwórka uczniów, ciesząca się z przejścia na poziom zaawansowany. Miłe docinki i rozmowy oraz plotki o tym, że król-dyrektor przywiózł na teren szkoły prawdziwego smoka przerywa nagły hałas dobiegający z korytarza.
Okazuje się, że właśnie szaleje rzeczony smok, budząc popłoch i przerażenie. Ale nie u Blade’a, który nonszalancko po prostu go zdziela pięścią, wbijając w podłogę – całkiem jak zwykły i normalny uczeń. Większe jednak zdziwienie zebranych budzi zamiana smoka w małą dziewczynkę, która rzuca się na bohatera i nazywa go rodzicem. Jak się potem okazuje z informacji wygrzebanych o smokach przez Earnest, młode smoków respektuje tylko ludzi, którzy je pokonali i traktować mogą silniejszego od siebie jak rodzica. Tym oto sposobem Blade zostaje rodzicem małej smoczycy, która nie uważa innych za godnych uwagi, tym samym koncentrując się wyłącznie na bohaterze w każdym aspekcie życia, a jednocześnie jest bardzo samotna. I to właśnie Blade (przy pomocy Earnest) w końcu wpadnie na pomysł, jak problem samotności rozwiązać.
Obrazki są jeszcze ładne i trzymają ten poziom co w poprzednich odcinkach. Natomiast, jak już wspominałam poprzednio, seria pod względem tonu opowieści jest szalenie nierówna. Tym razem widać to w mniejszym stopniu, jednak znów mamy skakanie od kawałków pisanych typowo pod fanserwis, do poważniejszych kwestii, przez jakieś szkolne okruchy życia z przypadkowym wetknięciem SD-czkowych wygłupów (choć z prośbą bohatera o przypadkowe przysmażenie tego gościa w loży VIP-ów to bym się zgodziła). Nie wiem nadal, co jest zamiarem twórców tworzących ten tytuł – jak na razie jest to sałatka, z której można od czasu do czasu wydłubać jakiś smaczek. Jako całość u mnie na razie uczucia budzi mieszane, pozytywne głównie ze względu na bohaterów, którzy nie wykazują się zanikiem szarych komórek, a obojętne ze względu na nieokreślony ton opowieści, niemogącej się zdecydować, czym ma w końcu być.