Atarashii Joushi wa Do Tennen – odcinek 3

Pewnego wieczoru Momose i Shirosaki spotykają porzuconego kotka, acz ten uparcie twierdzi, że nie został porzucony, tylko sam porzucił swoją właścicielkę. Tak, twierdzi, bo słyszymy jego myśli (więc Hiro Shimono nie odgrywa jedynie kocich dźwięków), i ogólnie jak zwyczajny kot raczej się nie zachowuje, ale to szczegół – mnie nie razi. Obaj mężczyźni są wielkimi wielbicielami futrzaków, niestety w przypadku Yuuseia miłość nie wydaje się odwzajemniona, gdyż każdy mruczek na niego syczy. Z tego powodu nigdy nie mógł mieć własnego, aż do teraz, bo znajda go z jakiegoś powodu zaakceptowała. A przynajmniej tak zrozumieli bohaterowie – kotek uparcie nie chce się przed samym sobą przyznać, że polubił nowego człowieka. Przykre doświadczenia z poprzednią właścicielką każą mu nieufnie patrzeć na Shirosakiego, który po uprzednim zbadaniu u weterynarza i kupieniu jedzenia, zabiera go do siebie. Z kolei menadżer, błędnie interpretując wzruszenie Kentarou, tak naprawdę cieszącego się na każdą myśl, na jak dobrego szefa trafił, zastanawia się, czy jego podwładny też nie chciał przygarnąć futrzaka. Jego zamartwianie się urasta do tego poziomu, że pewnego dnia przekazuje Momose klucze do swojego mieszkania. W środku pociągu pełnego ludzi. Na cały głos. Przez kolejne dni w firmie plotkowano tylko o jednym…

Tymczasem kotek powoli przyzwyczaja się do nowego życia, Shirosaki zaś stara się poświęcać mu jak najwięcej czasu i dbać o wszystkie jego potrzeby. Intensywnie m.in. myśli nad imieniem, ostatecznie decydując się na Hakutou (proszę o wybaczenie za spoiler w poprzedniej zajawce). I choć kotkowi podobają się wspólne zabawy czy nie lubi, gdy Shirosaki wychodzi z domu, zżyma się, że wcale nie jest mu dobrze. Na szczęście koniec końców rozumie, że tym razem trafił w troskliwe ręce. Niewielkie segmenty odcinka poświęcone są również małemu Yuuseiowi i jego relacji z babcią, a także Aoyamie. W openingu widzimy mężczyznę w otoczeniu maskotek; jak się okazuje, z powodu samotności (rozwód z żoną, czucie się „niewidzialnym” przez inne osoby) kupił sobie wielkiego pluszaka, Kumatte.

Pisałam już, jak bardzo podobają mi się protagoniści, relacja między nimi czy ciepło bijące z serii, więc nie będę się powtarzać – wciąż jest po prostu bardzo dobrze i gorąco polecam anime każdemu szukającemu czegoś zabawnego, a zarazem uroczego. Na koniec zajawkowania chciałabym poruszyć dwie kwestie. Pierwsza – czy to naprawdę nie jest BL? No niby nic z tym nie wiadomo, ale twórcy nęcą, oj nęcą!… Bohaterowie nazywają się nawzajem „słodkimi”, rumienią się, nie mówiąc o takich scenach jak z przekazywaniem klucza w pociągu (większość wpadek Shirosakiego z trzeciego odcinka nie była niczym specjalnym, z wyjątkiem tej jednej, z cudną reakcją współpasażerów). Granice raczej nie zostaną przekroczone, obawiam się jednak, że i tak tytuł wielu widzów odrzuci, a szkoda, bo to przede wszystkim komedia… Hm, na pewno komedia? I tu przychodzimy do drugiej kwestii. Nie sposób nie zauważyć, że Atarashii Joushi wa Do Tennen porusza sporo poważnych tematów, jak porzucenie i obawa przed zaufaniem (na przykładzie Hakutou) czy poczucie samotności (Aoyama). Sam zresztą problem z byłym szefem Momose nie został jedynie wykorzystany jako zawiązanie akcji całego anime, tylko co rusz wraca (bóle żołądka Momose, porównania do obecnej sytuacji). Także scenka po endingu, wprowadzająca czwartego… przepraszam, piątego – nie zapominajmy o Hakutou – bohatera wyraźnie sugeruje, że i w jego wątku coś się zadzieje. Do końca jeszcze nie wiem, co o tym sądzić, mam tylko nadzieję, że seria całkowicie nie zamieni się w dramat – na tę chwilę twórcy dość dobrze radzą sobie z wprowadzaniem „cięższych” wątków; dzięki którym zresztą seria dużo zyskuje. Tak czy inaczej, jeśli ktoś zastanawia się nad seansem, powiem wprost – jak najbardziej warto, z zastrzeżeniem, że nie należy oczekiwać czystej komedii, a i odporność na duety męskie się przyda.

Leave a comment for: "Atarashii Joushi wa Do Tennen – odcinek 3"