Sansha Sanyou – odcinek 3

snapshot_02.55_[2016.04.24_18.25.39]

Wraz z pierwszymi podmuchami tajfunu w fabułę Sansha Sanyou wkracza kolejna postać: Shino Sonobe, była pokojówka rodziny Nishikawa. Otworzyła ona właśnie niewielką cukiernię, w której w poszukiwaniu dorywczego zatrudnienia pojawia się Youko, oczywiście w towarzystwie Hayamy i Futaby jako obserwatorek.

snapshot_13.10_[2016.04.24_18.37.31]  snapshot_10.04_[2016.04.24_18.34.15]

Więcej właściwie o fabule odcinka nie da się powiedzieć, nie zdradzając poszczególnych gagów i scenek. Parę rzeczy warto jednak podkreślić: Sansha Sanyou jest serią pełną bardzo sympatycznego ciepła, nawet jeśli nie realizmu. Poza tym, chociaż wykorzystuje sporo popularnych schematów (w tym „dorosła kobieta wyglądająca jak dziecko”), nie upiera się przy innych. Mam wrażenie, że w każdej innej serii skorzystano by z pierwszej okazji, by wepchnąć Youko w strój pokojówki i kazać jej udawać tsundere w meido cafe, korzystając z jej naturalnych predyspozycji. Tutaj to rozwiązanie pozostaje w sferze dyskusji (oraz fantazji Futaby), zaś sama Youko: a) wcale nie musi nosić uwłaczającego jej godności stroju, po to tylko, żeby było zabawniej; b) okazuje się względnie kompetentna w wykonywanej pracy. To właśnie za to lubię tę serię, doskonale radzi sobie z wydobywaniem komizmu z bohaterek (biedny właściciel restauracji z pierożkami…) bez robienia z nich potykających się o własne nogi idiotek.

snapshot_04.40_[2016.04.24_18.27.36]  snapshot_02.02_[2016.04.24_18.24.35]

Także wizualnie jest to rzecz przyjemna dla oka, chociaż bez rewelacji. Sporo tu zatrzymanych ujęć, tła – szczególnie we wnętrzach – wyglądają raczej ubogo, ale za to bohaterki po szkole przebierają się z mundurków w całkiem ładne ciuszki, dziewczęce i nieprzypominające snu fetyszysty. Początkujące seiyuu radzą sobie naprawdę dobrze, chociaż w pierwszej chwili wydawało mi się, że Sonobe może grać Satomi Arai – wcielająca się w tę rolę Rika Momokawa brzmi chwilami całkiem podobnie.

Nie umiem powiedzieć, co wybrać – Sansha Sanyou czy Unhappy. Oba są równie nieżyciowe (chociaż omawiana tu seria wydaje się jednak bardziej przyziemna), obie zawierają zestaw słodkich bohaterek jako główną atrakcję i dla jednych widzów będą niemal nie do odróżnienia, a dla innych – takich jak ja – kompletnie odmienne w klimacie. Pozostaje mi wyjście bezpieczne: Sansha Sanyou to seria zdecydowanie dla osób, które przynajmniej tolerują gatunek „słodkie dziewczęta robią słodkie rzeczy”, natomiast reszta jej oceny zależy już od indywidualnych kubków smakowych.

Leave a comment for: "Sansha Sanyou – odcinek 3"