One Room – odcinki 1-3

Jak to jest mieszkać w jednym pokoju ze słodziutką dziewczynką? Niestety nie mam pojęcia, ale od czego są anime! Dzięki One Room będziemy mogli się dokładnie przekonać, jak to jest dzielić wspólną przestrzeń z moé panienką. Na pierwszy rzut idzie nastoletnia Yui Hanasaka. Poznajemy ją, gdy puka do naszych drzwi, aby się z nami przywitać. Niedawno przeprowadziła się do mieszkania obok i postanowiła przyjść z tradycyjnym powitalnym prezentem. W przyszłości ma zamiar dostać się na jakiś dobry tokijski uniwersytet, ale niestety jej oceny nie są idealne.  A że my jesteśmy oczywiście supermądrzy i w ogóle tacy super, prosi nas o pomoc w nauce. Tak kończy się pierwszy odcinek.

W drugim odcinku okazuje się, że jak na miłego sąsiada przystało, zgodziliśmy się udzielić jej takiej pomocy. A zatem się uczymy. W drugiej połowie odcinka wybieramy się natomiast wraz z nią do publicznej łaźni z powodu przerwy w dostawie wody do naszych mieszkań. Po czym następuje wspólny powrót i… koniec.

Dla odmiany w trzecim odcinku znowu się razem uczymy. Do tego bohaterka postanawia dla nas coś ugotować w podzięce za okazaną pomoc. Na koniec okazuje się, że jej oceny jednak nie uległy zbyt wielkiej poprawie, więc zapraszamy ją ponownie na wspólną naukę. Biedaczka jednak po kilku godzinach wkuwania się męczy i słodko zasypia przy stoliku. Uroczy widok!

Tak, dokładnie – mamy do czynienia z serią, w której to my odgrywamy rolę głównego bohatera. Dzięki temu możemy bardziej zbliżyć się do nowo poznanych dziewcząt. Oczywiście „nasz” bohater nie wypowiada żadnych kwestii – tego, co mówi, domyślamy się z reakcji bohaterki na jego wypowiedź. Czyli w sumie mamy do czynienia z animowaną wersją visual novel, tyle że tutaj nie musimy nawet podejmować żadnych wyborów – bohaterki i tak nas uwielbiają od samego początku.

Właściwie jedną zaletą tej serii są projekty postaci autorstwa Kantoku. Mnie osobiście bardzo podoba się jego styl i to właściwie dzięki temu mam zamiar obejrzeć anime do końca, nawet pomimo tego, że pod każdym innym względem nie prezentuje sobą niczego ciekawego. Przed seansem miałam jeszcze nadzieję, że może wyjdą z tego lekkie i miłe okruszki życia, ale nie – to po prostu animowany pokaz wdzięków postaci kobiecych 2D. Owszem, te wdzięki są całkiem niezłe, skoro za ich przedstawienie odpowiada Kantoku, ale nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z totalnym badziewiem dla naprawdę zdesperowanych otaku. Pocieszeniem jest jedynie to, że odcinki trwają zaledwie cztery minuty, aczkolwiek i ten czas potrafi się przy nich niemiłosiernie dłużyć, skoro na ekranie praktycznie nic się nie dzieje.

Leave a comment for: "One Room – odcinki 1-3"