Ballroom e Youkoso – odcinek 1

Przed rozpoczęciem sezonu po internecie krążyła fama, że Ballroom e Youkoso to takie nowe Yuuri!!! on Ice, co przyjmowałam ze zdumieniem, ale i rozbawieniem, albowiem mnie takie zestawienie samo by do głowy nie przyszło. Od razu więc zdementuję wszelkie plotki. Oba tytuły łączy jedynie motyw przewodni „niestandardowego” sportu. Tutaj, jak już wszyscy wiedzą, chodzi o taniec towarzyski. Jak wiadomo, nikt normalny nie interesuje się czymś takim. Jednak zawiązanie fabuły interesującego nas anime o popisach na parkiecie, stety lub niestety, to kopiuj/wklej z dowolnie wybranej szablonowej sportówki. Taniec jako idea spada na głównego bohatera, Tatarę Fujitę, zupełnie przypadkiem. Uratowany przed pobiciem przez zawodowego tancerza, zostaje zaciągnięty na lekcję do prowadzonej przez owego wybawcę szkoły tańca. To spotkanie oraz obejrzane później nagranie z zawodów jest niczym iskra boża. Olśniony chłopak stwierdza, że tak, to jest to, co chce robić! Czas wprowadzić zmiany w swojej nudnej, zmierzającej donikąd egzystencji i nadać jej odrobinę smaku! Czy coś z tego wyjdzie? No cóż, wystarczy obejrzeć opening, żeby stwierdzić, że nie będzie to chwilowy kaprys, ale klasyczna już droga przez ciernie i pot i krew w butach do gwiazd. Ach, młodość!

W odcinku poruszono również: potajemne dręczące chłopców pożądanie kontaktu fizycznego z dziewczyną, który to problem taniec towarzyski rozwiązuje, jak również wymóg prawidłowej postawy, którą wymuszamy odrobiną przemocy fizycznej. W bonusie trochę ogólnych zasad oraz podstawowe kroki walca. czyli, mam wrażenie, stały zestaw wszelkich mangowych historii o tańcu. Szczęśliwie cały czas jest sympatycznie.

Dużym plusem jest obiecująca galeria postaci, z kuuderowatą Shizuku Hanaoką na czele, która może wiele osób do siebie zrazić, innych natomiast rozkochać w sobie z miejsca, bo nie jest z tych, które dają sobie w kaszę dmuchać i na dzień dobry traktuje głównego bohatera jako gorszy rodzaj człowieka, aż do chwili, kiedy stwierdza, że naprawdę mu zależy. Tatara natomiast to jeszcze jeden standardowy bohater sportówki, z zapałem większym niż rozum, myślę więc, że starcia będą na porządku dziennym.

 

 

Projekty postaci są dość przerażające. W pierwszej scenie Tatara wygląda ni mniej ni więcej, tylko jak wystraszona sowa (co widać na obrazku powyżej). W trakcie oglądania wróciła od dawna frapująca mnie myśl, że w tanecznych shounenach bohaterowie zawsze robią okrutne, karykaturalne wręcz miny. To chyba jakaś niepisana zasada. Widzimy też wiele aż do przesady wygiętych ciał i galerię żyrafich szyj, na których osadzono główki postaci. Coś, do czego trzeba się będzie przyzwyczaić – niestety. Jest kilka ładnych, dynamicznych scen tańca, ale jeszcze więcej cieszących oko ujęć statycznych oraz powtórzeń, żeby nam się przez przypadek w głowach nie poprzewracało.

Leave a comment for: "Ballroom e Youkoso – odcinek 1"