Double Decker! Doug & Kirill – odcinek 1

Opuszczony budynek portowy, otoczony przez antyterrorystów bezskutecznie próbujących złapać tajemniczego mutanta. Policjanci ewidentnie nie mają pomysłu, jak dobrać się do skóry podejrzanemu, który z łatwością rozwala wszystko na swojej drodze. I oto do akcji wkracza on, przystojny członek elitarnej jednostki zajmującej się narkotykami (więc mutant to tylko idiota, który przedawkował coś, czego w ogóle nie powinien brać) i wraz z koleżanką szybko, acz nie do końca bezboleśnie, rozwiązuje problem. Kiedy jest już prawie po wszystkim, na miejsce przybywa młody, również przystojny policjant, chcący pomóc kolegom i źle się to dla niego kończy… Otóż Kirill Vrubel na drugi dzień po raz kolejny ląduje na dywaniku u bardzo wkurzonego przełożonego – bo ile można tłumaczyć, że nie wolno opuszczać posterunku bez pozwolenia! Ale cóż ma biedny Kirill poradzić, skoro marzy mu się kariera prawdziwego bohatera, o którym rozpisują się wszystkie gazety, a tymczasem wszystko wskazuje na to, że czeka go niezbyt świetlana przyszłość zwykłego „krawężnika”? Los bywa jednak przewrotny i wkrótce młody karierowicz otrzymuje szansę, na jaką czekał od dawna – nie dość, że musi pomóc rannemu koledze, to jeszcze ma okazję współpracować z wspomnianą na początku gwiazdą – Dougiem Billinghamem!

 

 

Co tu dużo mówić, seria już od pierwszych minut pokazuje widzowi, z czym będzie miał do czynienia. Świadczy o tym nie tylko przerysowane zachowanie bohaterów, ale przede wszystkim narrator, komentujący wydarzenia w dość specyficzny sposób. Na razie Double Decker! Doug & Kirill zapowiada się na bardzo klasyczną komedię sensacyjną w stylu amerykańskim. Mamy dwóch gliniarzy – starszego, doświadczonego i poważnego oraz nieopierzonego młodzika, którego dziecięce marzenia wciąż kolidują z szarą rzeczywistością. Jeden wykonuje swoją pracę, drugi pragnie zgrywać obrońcę ludzkości. Na pewno już widzicie oczami wyobraźni to stare jak świat połączenie zupełnych przeciwieństw, które będą zmuszone do współpracy. Na dodatek na drugim planie czai się całe stado ekscentryków we wszystkich kolorach tęczy.

Proszę nie traktować tego jako zarzutu – pierwszy odcinek okazał się lekki i niewymagający głębszej refleksji. Poza tym seria niczego nie udaje i przynajmniej na razie nie ma ambicji bycia czymś wyjątkowym. Ma spore szanse spodobać się osobom wychowanym na filmach pokroju Zabójczej broni, gdzie dużo się dzieje, strzelają, wszystko wybucha, a postaci niezależnie od sytuacji pozostają pozytywnie zakręcone. Ponieważ główni bohaterowie zajmują się przypadkami zażycia konkretnego narkotyku, wszystko wskazuje na to, że dostaniemy jakiś wątek główny, a nie jedynie niepowiązane ze sobą epizody. Na razie nic nie wzbudziło mojej niechęci, czerwona lampka w mojej głowie pozostała wyłączona, a że durne to chwilami – taki już urok tego gatunku.

Martwi mnie tylko grafika i animacja, bo chociaż sceny akcji były całkiem dynamiczne i efektowne, nie zabrakło kilku rysowniczych wpadek. Nie ukrywam też, że nie jestem wielką fanką projektów postaci, i nie chodzi mi o ogólną pstrokaciznę, ale po prostu styl. Twórcy mogliby także przyłożyć się do efektów komputerowych, które są najwyżej przeciętne. Cóż, może szału nie ma, ale całkiem miło spędziłam dwadzieścia minut, a że nie mam wielkich oczekiwań względem tej serii, to i o rozczarowanie trudniej. Ot, kolorowe, głośne i głupawe patrzydło – w sam raz po ciężkim dniu w pracy.

Leave a comment for: "Double Decker! Doug & Kirill – odcinek 1"