Adonis po uwolnieniu przez Dorokę praktycznie natychmiast wprowadza swój plan zemsty na ludziach w życie, poczynając oczywiście od strażników próbujących go nieudolnie powstrzymać. Czy zabija też dziewczynę? Oczywiście że nie, w końcu to jedna z głównych postaci; ba, nie tylko jej nie eliminuje, ale zamiast tego przekuwa jej kajdany. Późniejsze tłumaczenie, że pochodzi spoza Redii, brzmi mało przekonująco, bo o ile dobrze zrozumiałam, polowania na czarownice odbywały się na całym świecie. Tak czy inaczej, drogi tych dwojga na razie się rozchodzą (spokojnie, nie na długo); Adonis po odzyskaniu swojego magicznego pióra bierze się za niszczenie miasta.
A jak się bierze, to na całego! Najpierw wysyła w jeden budynek coś w rodzaju ogromnego pocisku. Następnie tworzy giganta, za którego pomocą zrównuje wszystko z ziemią i dla żadnego człowieka nie ma litości. W międzyczasie, jak tak sobie protagonista poczyna z rosnącą satysfakcją, dowiadujemy się nieco o jego magii. Jako że nie jest wiedźmą, może używać jedynie magii pisemnego przywołania, czyli przywoływać różne przedmioty za pomocą wspomnianego pióra. Innymi słowy, nie wyczaruje sobie ładnych kręgów, tylko musi korzystać z prawdziwych rzeczy; dosyć ironiczne (znaczące?), że wybiera na ogół zdobycze ludzkiej technologii (broń itp.). Przez dziesięć lat niewoli obmyślał najlepszy sposób odwetu, ale jak widać czasu starczyło mu wyłącznie na opracowanie najprostszego planu – zniszczenie wszystkiego wokół w drodze do głównego celu, cesarza Goethego.
W drugim odcinku widzimy władcę zupełnie innego niż poprzednio. Wyczerpany nieuleczalną chorobą, zdaje się akceptować nadchodzącą śmierć. Niczego jednak nie żałuje, w tym przede wszystkim eksterminacji czarownic, bez tego bowiem, jak twierdzi, ludzkość nie mogłaby się posunąć do przodu. Troskliwa żona zapewnia go, że imperium jest bezpieczne, a tymczasem Adonis powoli zbliża się do pałacu. Ministerstwo Obrony Narodowej, na czele z dowódcą i wicedowódcą NSB, Yamato i Yuki (bratem i siostrą) wysyła za nim dowódcę Agencji Obrony Stolicy, Eekhouta. Wcześniej mężczyzna bez mrugnięcia okiem „zaprowadza porządek” w obozie Mayhem (to jest tam, skąd uciekli Adonis i Doroka), likwidując zarówno osadzone, jak i komendanta z podwładnymi. Nie jednak Eekhout ani nie poboczni żołnierze powstrzymują Adonisa przed dalszym marszem – choć trafienie pociskami w giganta na pewno ma spore znaczenie – a rzecz jasna Doroka. I tu następuje zwrot akcji – otóż Doroka to wiedźma, która specjalnie przeniknęła do państwa, aby odnaleźć Adonisa i z jego pomocą (dokładnie jego wspomnień) wskrzesić Chloe. Tak, tę Chloe, ukochaną nauczycielkę bohatera. Adonis, z początku mocno nieufny, w końcu pęka, i gdy już, już bohaterowie mają się dogadać, Eekhout idealnie wymierza w Dorokę.
Jak bardzo ta seria jest średnia! Już wolałabym serię tragiczną, z której przynajmniej można by było się pośmiać. Hametsu no Oukoku w żaden sposób nie angażuje emocjonalnie, ani żeby kibicować Adonisowi w zemście, ani żeby współczuć biednym cywilom. To drugie to jeszcze pół biedy, główny problem stanowi postać protagonisty, która została zbudowana w możliwie najprostszy sposób – zabijać, niszczyć i jeszcze raz zabijać. Śmiałam się w duchu, gdy narratorka oznajmiała, że dekada planowania pozwoliła Adonisowi wpaść na najlepszy pomysł rewanżu. Jaki znowu najlepszy? No chyba że „najlepszy” to „najbardziej efektowny”, acz z drugiej strony z tą efektownością bym polemizowała. Wielkie pociski czy gigant burzący kolejne budynki nie robią wrażenia, podobnie jak hektolitry przelanej krwi albo widok płaczących matek z dziećmi. Twórcy bardzo chcą iść w gore, zdecydowanie seria nie jest przeznaczona dla młodych widzów, ale ogólnie wychodzi miernie.
Źle jest również pod względem graficznym. No, brzydko i krzywo po prostu! W miarę anime wygląda tylko na zbliżeniach, a i to nie zawsze. Animacja dalej kuleje, nieruchome kadry z efektami emitującymi ruch są tu na porządku dziennym. A gdy już łaskawie animatorzy jakiegoś bohatera poruszą, nie wychodzi wcale lepiej. Szczególnie nie wiedziałam, co się dzieje przy starciu Adonisa ze strażnikami na początku odcinka. Z mniejszych kwestii – co jest nie tak z uszami dowódcy Yamato?!