Nanami udało się pozytywnie przejść próbę, którą przygotował dla niej Otohiko – zresztą, jak słusznie zauważa Tomoe od początku krył się w tym pewien podstęp. Tak czy inaczej, dziewczę może wyruszyć wreszcie do Izumo. Ale przecież nie w pojedynkę, prawda? Problem w tym, że ktoś musi też zostać w Świątyni, która nie może zostać bez żadnej opieki przez cały tydzień. Powstaje konflikt – i Tomoe, i Mikage uważa, że to właśnie on powinien towarzyszyć Nanami. W końcu główna bohaterka wybiera nietypowy sposób rozwiązania problemu, a sama wybiera się na lotnisko kupić bilet do Izumo. W drodze spotyka dziwnych ludzi w maskach youkai, a potem dziwnie zachowującego się młodzieńca… Nanami jeszcze nie wie, ale z pewnością niedługo przekona się, że spotkała nikogo innego, tylko braciszka Tomoe, i najwyraźniej nie stoi on po dobrej stronie mocy. Ale póki co, jedyne czym przejmuje się bohaterka jest wyjazd do Izumo, i słusznie.

Ten odcinek jest znacznie bardziej statyczny niż poprzedni. Tak naprawdę dzieje się niewiele – dostajemy głównie przygotowania do wyjazdu, bo samego boskiego spotkania zobaczymy zaledwie sam początek. Wszystko wskazuje na to, że za zaproszeniem na nie Nanami kryje się coś więcej: czyżby bóstwa chciały czegoś od, jak mówią pogardliwie, „zwykłego człowieka pozbawionego mocy”? Przekonamy się w następnym odcinku. Prawdę powiedziawszy niewiele więcej mogę napisać poza tym, że odcinek nie był zły, ale taki typowo „przejściowy”. Przypuszczam, że znacznie ciekawiej będzie w kolejnym, kiedy trochę bliżej zostaną przedstawieni nowi bohaterowie – już teraz widać wyraźnie, że kilkoro na pewno poznamy lepiej. A więc do następnego…