Houseki no Kuni – odcinek 1

Co za czasy – żeby serial niemal w całości wykonany w CGI wyglądał ładnie? Jak mawiają Japończycy – impossiburu! A jednak się udało. Ten cud jest zasługą faktu, że wyjątkowo grafika komputerowa pasuje do tematu serii, który jest mocno abstrakcyjny i odrealniony. Budowlę pośrodku trawiastej równiny zamieszkują człowiekopodobne kryształy, które bronią się przed najazdem najeźdźców z Księżyca, traktujących ich jak surowce naturalne. Wygląd kosmitów jest inspirowany księżycową arystokracją z japońskiej legendy Opowieść o zbieraczu bambusa, więc mamy tu zastępy istot z mitologii buddyjskiej, zstępujących z nieba na chmurach aby łamać bohaterów na kawałki i uciekać z nimi na Księżyc.

 

Przy takiej fabule trudno oprzeć się wrażeniu nierealności, więc animacja postaci, które nie poruszają się całkowicie naturalnie, nie tylko nie razi, a nawet dokłada się do klimatu. W końcu to kryształy, co oddają też efekty dźwiękowe, przy wszelkiego rodzaju uderzeniach podkreślające, że kamień uderza o kamień. Niezwykłość postaci jest na tyle duża, że stwarza problemy gramatyczne. Bohaterowie nie mają płci, więc pozwolę sobie płynnie zmieniać im rodzaj gramatyczny. Każdy jest zbudowany z innego minerału, który jest też ich imieniem, jak też inspiracją dla ich cech i umiejętności. Protagonistką jest Fosfofilit, który jest minerałem o niewielkiej twardości, co czyni go mało zdanym do walki, a z kolei roztrzepany sposób bycia i nieco przesadna emocjonalność męczącą dla otoczenia. Ich przywódca, Adamantyt (jedyny, którego można podejrzewać o posiadanie płci), w końcu wyznacza Fosfo zadanie stworzenia encyklopedii przyrody, chyba bardziej niż z realnej potrzeby po to, aby miała się czym zająć.

 

Szukając informacji i włócząc się po wybrzeżu wpada ona w kłopoty, konkretnie zostaje zaatakowana przez najeźdźców. W ostatniej chwili ratuje ją Cynober, walcząca z użyciem rtęci, którą jest przesiąknięty. Jest to ładna okazja do przedstawienia postaci i pokazania scen walki. Obie rzeczy wypadają nietypowo, ale całkiem korzystnie. Lewitujące plamy rtęci w CGI trącą nieco myszką, ale znowu – dzięki stylistyce wiele można grafice wybaczyć. Z kolei wątki obyczajowe w zasadzie można by przenieść do japońskiego liceum, ale kontekst nadaje im więcej smaku. Cynober jest wyrzutkiem społecznym, a Fosfo stara się jej pomóc – to wątek stary jak świat, ale tutaj powodem jej wykluczenia jest fakt bycia przez nią toksyczną dla reszty kryształów. Przez umoczenie się w rtęci z Fosfo muszą odłupać skażone fragmenty, a wraz z nimi część jego… wspomnień.

Z pewnością jest to seria, do której trzeba przywyknąć. Świata przedstawionego nie sposób porównać do czegokolwiek, co już widzieliśmy, pytanie, czy z tej oryginalności będzie coś wynikać, czy to cel sam w sobie. W sumie nawet w tym drugim przypadku może to ciągle być ciekawe, więc warto trzymać kciuki.

Leave a comment for: "Houseki no Kuni – odcinek 1"