Sora to Umi no Aida – odcinek 1

Moja koleżanka w zapowiedzi sezonu stwierdziła, że koncept, na którym zostało oparte to anime, jest głupi. W zasadzie zgadzałam się z nią, ale przypuszczałam, że to może jakoś zadziałać. Dziewczęta, które mają łowić ryby w kosmicznych zbiornikach – jakoś kojarzyło mi się to z Sora Yori mo Tooi Basho. Z jednej strony ekstremalne warunki przestrzeni kosmicznej, z drugiej strony uroda niecodziennych widoków, a pośrodku pełne uroku i energii bohaterki, dzięki którym szybko zapomnimy, jak bardzo to wszystko jest nieprawdopodobne.

 

 

No tak. Odcinek zaczyna się w sposób do bólu przewidywalny: oto siedemnastoletnia Haru, świeżo upieczona kadetka kosmicznego rybołówstwa, jedzie do miasta będącego terminalem przesiadkowym dla rybacko-kosmicznych wypadów. Zanim jednak dotrze na miejsce zbiórki, postanawia trochę pozwiedzać, więc przez istotną część odcinka włóczy się po okolicy, podziwia widoki i próbuje fotografować kotki. W efekcie gubi się, smartfon się jej rozładowuje, zaś próba zapytania o drogę w pobliskim urzędzie kończy się na tym, że zostaje dokooptowana do dwóch innych panienek, upierających się, że zostaną rybaczkami, i wysłana wraz z nimi (oraz męską i doświadczoną załogą) na orbitę. Celem jest udowodnienie, że trzy pozbawione jakiegokolwiek przygotowania dziewczyny nie poradzą sobie z łowieniem ryb. Cóż za zaskoczenie – istotnie sobie nie radzą.

 

Ale czekajcie, czekajcie… Samo łowienie polega na tym, że rybacy w jednoosobowych łodziach podwodnych, podzieleni na trzyosobowe zespoły, zanurzają się w gigantycznych kosmicznych zbiornikach przypominających rafy koralowe i wzywają bóstwa opiekuńcze, by korzystać z ich wsparcia i broni. Nie, serio mówię. Łódź podwodną wymachującą trzymaną w manipulatorach świecącą kataną przebiło tylko obrzucanie wielkiego rybska gumowymi kaczuszkami. Nie wiem, co twórcy brali, ale powinni to odstawić, zanim będzie za późno.

 

 

Można by powiedzieć, że w takim razie jest dla tej serii szansa – ostatecznie „tak głupie, że aż śmieszne” to także uświęcona tradycją kategoria rozrywki. Muszę jednak rozczarować: to jest tak głupie, że po prostu głupie. To nie sprawiało wrażenie radosnego szaleństwa, tylko kulawego scenariusza, w który wepchnięto z jednej strony klasyczne schematy opowieści o spełnianiu marzeń wbrew przeciwnościom losu, a z drugiej – równie klasyczne schematy moeblobów. Do tego seiyuu to w większości świeżynki i jak na razie połowa z nich gra słabo, a druga połowa przeraźliwie słabo, co słychać tym bardziej, że każda bohaterka ma jakiś charakterystyczny akcent lub manierę mówienia.

Ciekawostka: zastanawiałam się, jak pokażą to, że nasze słodkie bohaterki będą mordować te urocze i kolorowe rybki. Jak rozumiem, obejściem problemu jest sprawienie, by podstawową zdobyczą rybaków były gigantyczne krwiożercze bestie. Jestem prawie ciekawa, co pokaże drugi odcinek. Czy poznaliśmy już wszystkie idiotyzmy tej serii, czy jeszcze ma coś w zanadrzu? Chociaż przeskoczyć kaczuszki będzie trudno.

Leave a comment for: "Sora to Umi no Aida – odcinek 1"