Nisekoi: – odcinek 1

nisekoi8

Finał pierwszej serii Nisekoi, choć nie przyniósł rozwiązania zagadki tajemniczej kłódki będącej w posiadaniu Raku, doprowadził nas jednak do momentu, w którym Chitoge zdała sobie sprawę z tego, iż jest zakochana w swoim chłopaku na pokaz. Z tą właśnie myślą dziewczyna budzi się dzień po i od tego rozpoczyna się drugi sezon komedii romantycznej w wykonaniu studia SHAFT.

W swych rozmyślaniach na temat stanu zakochania, Chitoge musi sobie postawić kluczowe pytanie: „Co dalej?”. Czy to oznacza, że chciałaby chodzić na randki z Raku? Czy chciałaby spędzać z nim wolny czas? Ale przecież to robią już od dawna jako udawana para. Dziewczyna dochodzi do wniosku, że tak naprawdę zależy jej na wzajemności. Postanawia więc zwrócić na siebie uwagę Raku i zmusić go, by zaczął postrzegać ją w nowym świetle. W tym celu ucieka się do kilku łatwych, niestety też średnio skutecznych sztuczek – zaczyna używać błyszczyka do ust, zmienia szampon do włosów, maluje paznokcie u dłoni, wreszcie zmienia swój nieodłączny atrybut w postaci czerwonej kokardy do włosów na bardziej pstrokatą. Żaden ze sposobów nie przynosi jednak pożądanych efektów, gdyż Raku nie zauważa zmian zachodzących w wyglądzie dziewczyny. A może tak się tylko wydaje…?

Taką oto średnio pasjonującą „fabułą” wita nas drugi sezon Nisekoi. Gdzieś w tle powraca kwestia zupełnie zbędnej w moim odczuciu kłódki, którą Ichijo odbiera z naprawy i choć może ją już nosić na szyi, okazuje się, że nadal nie można podjąć próby jej otwarcia, mimo że kolejne kluczyki mnożą się i atakują nas ze wszystkich stron. Która dziewczyna ma ten właściwy? Szybko się tego raczej nie dowiemy i szczerze mówiąc, można by spokojnie ten wątek pominąć – jakie znaczenie ma dziecięca obietnica, skoro Raku nawet nie pamięta, której lubej ze swojego wianuszka adoratorek ślubował przyszłe małżeństwo?

A skoro już przy rzeczonym wianuszku jesteśmy… Twórcy Nisekoi uznali widać, że cztery panienki to trochę mało i – jak zdradza nam to opening drugiej serii – planują wzbogacić ich grono o kolejne dziewoje. Przy takiej liczebności haremu cały rzekomy romantyzm tej serii może bardzo szybko sprowadzić się do nieustannych przepychanek ślicznotek walczących tak o serce Raku, jak o czas antenowy – ani jedno, ani drugie nie będzie łatwe.

Jak to z kontynuacjami zazwyczaj bywa, tak i w tym przypadku seria kierowana jest do tych, którzy widzieli i polubili pierwszą część. Ich nie trzeba zapewne namawiać do seansu. Zobaczymy, jak sytuacja rozwinie się, gdy do grona znanych już bohaterów dołączą nowe postaci.

Również graficznie poziom drugiej serii nie odbiega za bardzo od pierwszej. Widoczki są ładne, dużo w tym wszystkim błysków i światełek, dla niektórych może okazać się, że nawet zbyt dużo. Raziło mnie trochę nadużywanie stylu deformującego – mam wrażenie jakby połowa odcinka bazowała na karykaturach i uproszczeniach. Jak na mój gust było tego trochę za dużo, ale liczę, że stało się tak głównie ze względu na komediowo-randomowy charakter pierwszego odcinka i później proporcja wróci do normy znanej z pierwszej serii.

Leave a comment for: "Nisekoi: – odcinek 1"