Aoharu x Kikanjuu – odcinek 2

axk

Choć żaden ze mnie specjalista od gier surwiwalowych, to jestem niemal pewna, że w tego typu rozgrywce nie powinny mieć miejsca kilkuminutowe przestoje, podczas których członkowie przeciwnych drużyn sterczą na otwartej przestrzeni i ucinają sobie różnego rodzaju pogawędki, zamiast… bo ja wiem? Zacząć do siebie strzelać? A tym właśnie częstuje nas drugi odcinek Aoharu x Kikanjuu.

Hotaru, szantażowana przez Masamune długami będącymi wynikiem rozróby w host clubie, bierze udział w swojej pierwszej rozgrywce surwiwalowej. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że Matsuoka nie zamierza włączyć w szeregi swojej drużyny kobiety, dlatego też, na czas spłacania długu, postanawia udawać chłopaka, co przy jej wyglądzie i zachowaniu nie jest zadaniem szczególnie trudnym. Przed rozpoczęciem gry Hotaru poznaje trzeciego członka drużyny Masamune – Tooru Yukimurę, pieszczotliwie zwanego Yukkim. Antyspołeczny twórca mang dla dorosłych nie jest zachwycony pomysłem przyjęcia do drużyny nowego towarzysza. Niezadowolenie sięga na tyle daleko, że postanawia obrzydzić Hotaru grę do tego stopnia, by zmusić ją do porzucenia nietypowej rozrywki. Yukki nie jest jednak aż tak wrednym typem, na jakiego wygląda – powodują nim (a jakże!) traumatyczne wspomnienia ze szkoły średniej, w wyniku których stracił zaufanie do wszystkich znajomych, poza Masamune. Dlatego też próbuje pozbyć się Hotaru – oczywiście plan kończy się fiaskiem, gdy szlachetne dziewczę ujmuje mrukliwego mangakę swym niezachwianym kręgosłupem moralnym i wiarą w siłę przyjaźni… Pierwsza rozgrywka kończy się zwycięstwem, kolejna niestety już przegraną, ale nic to – wszak liczy się przyjaźń i nakama power.

Abstrahując już od ironizowania, które trudno pohamować przy seansie tej serii, zaskakuje mnie poziom jej naiwności i miałkości. Trochę za dużo tutaj gadania o wzniosłych ideałach i trochę za łatwo doszło do zjednoczenia tej drużyny marzeń, biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich powstała. Doceniam fakt, że główna bohaterka nie jest sierotą, którą biszny bohater musi ratować z opałów, niemniej nie mogę pozbyć się wrażenia, że Hotaru coś się w zwojach mózgu odkleiło i nie styka tak, jak powinno. Począwszy od mówienia o samej sobie w trzeciej osobie (i to po nazwisku), które oczywiście pomaga w maskowaniu płci dziewczyny, ale jest przy tym szalenie irytujące i przywodzi na myśl sposób wypowiadania się 5-letniego dziecka, przez oderwane od rzeczywistości tyrady o sprawiedliwości i szerzącym się złu, aż do napadów niekontrolowanej agresji i niepokojącego poziomu siły fizycznej. Pachnie trochę syndromem chuunibyou, choć nie w najostrzejszej jego formie.

Osobiście spodziewałam się po tej serii więcej, jeśli nie powagi, to chociaż akcji, tymczasem na razie całość zdaje się zmierzać w bardziej komediowym kierunku, zaś same gry surwiwalowe nie robią wrażenia. Może z czasem się to rozkręci, ale na cuda bym nie liczyła – już w tej chwili widać sporo oszczędności na grafice, niebezzasadne wydają się więc obawy o formę dalszych rozgrywek.

Leave a comment for: "Aoharu x Kikanjuu – odcinek 2"