Jak się okazuje, dramatyczne wydarzenia z finału pierwszej serii nie pozostały bez wpływu na Jednostkę 8. Dopieszczana i dofinansowana, jest teraz oczkiem w głowie zarówno zachwyconych mediów, jak i nowej władzy. Dysponuje teraz zarówno lepszym sprzętem, jak i większymi uprawnieniami. Co prawda jej szeregi opuścili Asami i Sena, ale oto na ich miejsce przybywa zastępstwo, w osobach dwóch uroczych dziewcząt: Emilii Edelman oraz Marimo Kaburagi (na obrazkach poniżej).

Jako że panna Emilia okazuje się Polką (mówiącą po japońsku bez cienia akcentu, za to głosem Yukari Tamury), podejrzewam, że fani znad Wisły niezwykle się ucieszą z jej obecności. Oczywiście ci, którzy – na podstawie nazwiska – nie zaczną jej podejrzewać o zgoła nieprawomyślne pochodzenie.

Wracając jednak do odcinka, dowiadujemy się z niego, że w związku z planowanym międzynarodowym szczytem istnieją uzasadnione podejrzenia o to, że jakąś grubszą akcję planują także nieokreśleni terroryści. Kto i po co – nie wiemy na razie. Wiemy natomiast, że wzorem pierwszej serii, niemalże-przypadkowy-przechodzień (tym razem jest to zbuntowana małolata) zostaje wyposażony przez tajmniczego typa w willwear i nakłoniony do zasiania odrobiny chaosu. Szybko jednak okazuje się, że powstrzymanie młodej może okazać się trudniejsze niż przypuszczano i do Jednostki 8 zostaje z powrotem ściągnięty Sena. Tak, po półodcinkowej nieobecności. Przyznaję, że zdążyłam się za nim naprawdę stęsknić.

Poza tym mamy mniej więcej to, co w serii pierwszej, czyli efektowną ganianinę i przepychanki w wykonaniu willwearów oraz całe mnóstwo gadania o administracji, polityce i używanych technologiach, które tak jak poprzednio bez większej szkody puściłam mimo uszu. Ostatecznie należy zauważyć, że wszyscy nadal używają aplikacji Liko, która w poprzedniej serii pozwoliła na przejęcie przez terrorystów kontroli nad praktycznie całym krajem. Ale cóż, pewnie jej twórca obiecał, że już będzie grzeczny. Tegosezonowi Źli nie zostają nam na razie przedstawieni, bo pokazany na chwilę małolat w przygaszonych barwach to chyba był Mythos. Zawsze to jakiś postęp, acz modus operandi wskazuje na organizację przestępczą bardzo podobną do poprzedniej, która zapewne będzie odpowiedzialna za całe zło świata.