Gurazeni – odcinek 3

W trzecim odcinku poznajemy kolegę Natsunosuke z drużyny, rok młodszego Yukio Ohno. Dzięki znakomitej końcówce poprzedniego sezonu władze klubu wiążą z Yukio duże nadzieje, dzięki czemu mężczyzna doczekał się podwyżki (20 mln jenów) oraz numeru trzeciego na koszulce, zarezerwowanego dla prawdziwych asów. Problem polega na tym, że ogromna presja paraliżuje młodego zawodnika i negatywnie wpływa na jego wyniki. Znany już widzom komentator sportowy i były gracz, Toku, a także przyjaciel Yukio, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i pomóc trochę koledze. Inna sprawa, że jego pomysł na motywującą przemowę jest nieco kontrowersyjny i Bonda poważnie obawia się czy nie odniesie skutku odwrotnego do zamierzonego. Zresztą naszemu miotaczowi też się dostaje, więc koniec końców obaj zawodnicy Pająków robią wszystko by poprawić swoje statystyki i zadowolić „kolegę-emeryta”.

 

Wprowadzenie kolejnego bohatera zdecydowanie pozytywnie wpłynęło na ogólny poziom anime. Zresztą sam pomysł na fabułę tego odcinka sprawił, że wydał się on dużo żywszy. Bonda dostał znacznie mniej czasu na wewnętrzne monologi, a wspólny wypad do baru okazał się świetną okazją do zaprezentowania kilku dialogów. Nagle okazało się, że protagonista nie żyje w próżni i oprócz studiowania zarobków kolegów ma też inne, bardziej przyziemne i przyjemne zajęcia. Ukazano jakieś relacje łączące postaci, co uważam za niemalże krok milowy w dziejach tego anime! Znalazło się nawet trochę miejsca na mecz, a nie jedynie statyczne migawki. Czyżby Gurazeni odkopywało się z mułu? Cóż, jest na to szansa, ponieważ zapowiedź czwartego odcinka sugeruje wprowadzenie następnej postaci.

 

Mimo wszystko, daleka jestem od uznania Gurazeni za anime chociażby przyzwoite. Fabuła jest chaotyczna i poszatkowana – co i rusz poznajemy nowych zawodników i ludzi związanych ze sportem, ale ich perypetie nie układają się w całość. To takie baseballowe pocztówki o podobnej tematyce, dające nam jakieś pojęcie o życiu i karierze profesjonalnego zawodnika, ale w formie podawanych na szybko ciekawostek. Nie ma tu motywu przewodniego, twórcy nie opowiadają żadnej historii, przynajmniej na razie. Do tego dochodzi bardzo nierówna i robiona po kosztach grafika, pełna nieruchomych plansz i kiepskich efektów komputerowych. Plus natomiast należy się za muzykę, plumkającą sobie od niechcenia w tle, ale potrafiącą zaskoczyć jakimś naprawdę niebanalnym utworem.

Gurazeni trudno jednoznacznie sklasyfikować, ale nie zmienia to faktu, że jest serią bardzo przeciętną i nie do końca przemyślaną. Wydaje mi się, że niektóre pomysły obecne w mandze po prostu nie nadają się do przeniesienia na inne medium i twórcy nie wzięli tego pod uwagę. Z ciekawości czy tendencja zwyżkowa utrzyma się, zapewne obejrzę następny odcinek, ale w tym przypadku nie spodziewam się cudów.

Leave a comment for: "Gurazeni – odcinek 3"