Tokyo Ghoul:re – odcinek 3

BSG planuje szeroko zakrojoną akcję, której celem jest pozbycie się jak największej ilości ghuli biorących udział w ekskluzywnej aukcji. Oczywiście w śledztwo zaangażowany jest Haise Sasaki wraz z podopiecznymi, ale do grupy dołącza również kilka innych osób, wśród których znajduje się m.in. Juuzou Suzuya. Czas ucieka, bo cała operacja ma się odbyć w stosunkowo niedługim czasie, a młode hybrydy nie do końca potrafią jeszcze współpracować. Czy poradzą sobie tym razem mimo ostatniej porażki?

Ciach, ciach, ciach – odgłos cięcia towarzyszył już dwóm poprzednim seriom i również w przypadku tej jest obecny od samego początku. Twórcy tną na potęgę i wszystko jak się da… Trudno jednak stworzyć coś sensownego i wciągającego z fabularnych ochłapów. No dobrze, może nie takich ochłapów, ale podczas przenoszenia scenariusza mangi na srebrny ekran wypatroszono go z wielu naprawdę istotnych szczegółów, które na późniejszym etapie okazują się kluczowe w zrozumieniu fabuły. Nie, żeby już teraz tych braków nie było widać, bo akcja skacze, a nie płynie, brakuje wielu teoretycznie mało znaczących, ale uzupełniających obraz całości scen, co m.in. uniemożliwia zżycie się z nowymi bohaterami, którzy przedstawieni są widzom bardzo po macoszemu… Hm, macie wrażenie, że już o tym pisałam? Owszem, bo każda kolejna część nowej serii tylko uwypukla wady widoczne już na pierwszy rzut oka, przez co nie mam wyboru i dlatego powtarzam się jak zdarta płyta.

Trzeci odcinek również bardzo wyraźnie pokazuje, jak bardzo ekipa oszczędza na animacji, bo niektóre sceny aż proszą się o jakikolwiek ruch, ponieważ w większości widzimy niemal statyczne ujęcia (jeśli nie brać pod uwagę trzęsienia „kamery”). Muzycznie jest o tyle fajniej, że jedna z piosenek w tym odcinku jest całkiem niezła, ale to właściwie wszystko.

Ech, będę szczera i napiszę, że kompletnie nie wiem, co z tą serią zrobić. Sama w sobie nie jest jakoś bardzo, bardzo zła, ale fani pierwowzoru będą zgrzytać zębami w niemal każdej minucie, widząc, jak można zmasakrować obiecujący scenariusz cięciami i nieumiejętnym montażem. A co z całą resztą, której podobały się dwie poprzednie serie, i która nie miała kontaktu z mangą? Teoretycznie może spróbować, bo to mniej więcej ten sam poziom. Może komuś się toto spodoba.

Leave a comment for: "Tokyo Ghoul:re – odcinek 3"