Granbelm – odcinek 3

Wyjaśnia się, czemu Anna nazywa Ernestę diabłem: obwinia ją o zniszczenie jej rodziny. Sama oskarżona zdaje się nie zgadzać z tymi zarzutami, znajduje również  wsparcie w osobie Kohinaty.

Pamiętacie białowłosą dziewczynę, którą pokazywano wielokrotnie w poprzednim odcinku? To Kuon, która poszukuje czegoś w ustach uczennic gimnazjum. Później pokazana zostaje jej siostra, będąca ofiarą jakiejś klątwy. Kuon ma zamiar wziąć udział w Granbelmie, by dzięki zwycięstwu i pozyskaniu mocy Princeps uwolnić siostrę od strasznego losu.

Wyjaśniona zostaje też sytuacja rodziny Fugo. Otóż Ernesta została adoptowana, a młodsza siostra i matka Anny darzą ją ciepłymi uczuciami i chcą ją sprowadzić z powrotem do domu. Z tego właśnie powodu Anna i zieje ogniem (dosłownie!), gdyż ma Erneście za złe zdobycie zaufania i uwagi członków rodziny…

Po krótkim treningu zafundowanym Kohinacie przez Ernestę nadchodzi czas na kolejny pojedynek. Wiemy już, że mamy do czynienia z formułą, w której każdy może zaatakować każdego. Tym razem pełnia ma potrwać dziesięć godzin, a więc czasu na walki jest sporo.

Do rywalizacji włączają się Kuon i Nene, a każda z nich ma ukrytego asa w rękawie. Emocji nie powinno zabraknąć.

Trzeci odcinek Granbelm uwidacznia wiele problemów tytułu. Wyjątkowo źle wypadają zwłaszcza antagonistki w postaci Anny oraz Hakamady, które wydają się niestabilne emocjonalnie. Zaprezentowana w retrospekcji historia z dzieciństwa jest mało przekonująca. Ernesta nijak nie wygląda na osobę, która mogłaby rozbić rodzinę Anny, więc złość i frustracja tej ostatniej pozostają całkowicie bezzasadne. Ciekawiej jest w przypadku pozostałych bohaterek, ale na przybliżenie postaci Nene czy Kuon musimy jeszcze zaczekać. Walki są mocno chaotyczne, co psuje ich odbiór i nie pozwala zaprezentować umiejętności poszczególnych bohaterek. Nieco lepiej wypadają wydarzenia w świecie rzeczywistym, chociaż ciągle nie mamy pełnego obrazu w kwestii magicznych rodów, ani nie znamy historii kryjącej się za magicznymi zdolnościami Kohinaty. Tytuł jest mieszaniną nieco lepszych i nieco gorszych momentów, które w sumie składają się na dość przeciętny obraz. Na szczęście nie ma tu nic, co odrzucałoby od ekranu, a twórcy wyraźnie dali sobie spokój z tanim humorem i fanserwisem. Dalszy seans uzależniony jest więc od indywidualnych preferencji każdego z widzów.

Leave a comment for: "Granbelm – odcinek 3"